Kliknij tutaj --> 🌞 mąż zostawił mnie dla innej
Tak się cieszę, że mój mąż wrócił, po tym, jak zostawił mnie dla innej kobiety. Mój mąż miał romans z inną damą i tak bardzo kocham mojego męża, ale zdradzał mnie ze swoim współpracownikiem, a ona używa czarów do mojego męża, aby go nienawidził, a to było tak krytyczne, że płakałem cały dzień i noc, aby Bóg
Mąż Katarzyny Bosackiej zostawił ją dla innej. Jego ojciec też opuścił rodzinę - Pudelek. Mąż Katarzyny Bosackiej "opuścił rodzinę" tak jak jego własny OJCIEC. "Miotał się między
Kiedy byłam bardzo młoda, zostałam sama z synem, bo mąż zostawił mnie dla innej kobiety. Wychowywałam syna sama. Dałam mu co mogłam. Potem powiedział mi, że chce wynająć własne mieszkanie. Na początku mnie to ucieszyło, ponieważ pomyślałam, że mój syn stał się dorosły i zaczął myśleć o własnych czterech kątach.
Mąż zostawił ją, gdy była w ciąży. "Mama ze mną spała, bała się, że poronię" Ogromnym wsparciem była dla mnie mama, która mnie uspokajała, pilnowała, żebym zmuszała się do
To ogromna strata dla światowej kinematografii i fanów jego talentu. Mąż zostawił mnie dla innej kobiety. Stwierdził, że ze mną się nudzi. Po roku znów
Site De Rencontre Et Chat Gratuit. Reading 4 minViews – To było dla mnie zaskoczenie – mówi 59 letnia Tamara. Oskarżyli mnie, że ukradłam ich pieniądze. To mój jedyny syn, nigdy nie wzięłam nawet grosza od nikogo innego. Pracowałam jako nauczycielka, korepetytorka, wszystko po to, aby godnie wychowywać syna, sama, nikt mi nie pomógł. A teraz co? Syn dzwoni do byłego męża, oskarżają mnie. Jego ojca nie widziałam od 12 lat, a później dzwoni i mi wygraża, przesada. – Tamaro, czekaj. Naprawdę możesz wyjaśnić, co się stało? Usiądź, uspokój się. Powiedz mi wszystko po kolei. – Wiesz, że sama wychowałam jedno dziecko. Rozwiodłam się z mężem ponad dwadzieścia lat temu. Z tym rozwodem nie dawał mi spokoju przez długi czas. – Tak, pamiętam Twoją historię. Nie da się o tym zapomnieć, rozwód nie był prosty. – Proszę bardzo. W końcu zerwaliśmy. Zamieszkałam na drugim końcu miasta, zmieniłam miejsce pracy, przestałam kontaktować się ze starymi przyjaciółmi, aby nie widzieć się z byłym. Zaczęłam życie od czystego konta. Pracowałam, moje dziecko i ja żyliśmy dobrze. Syn miał wszystko, czego potrzebował – wszelkiego rodzaju rowery, rolki, komputer do nauki, wycieczki, obozy, korepetycje. Niczego mu nie brakowało. A wszystko to zapewniłam mu sama, moją pensją i pracą. – A dostawałaś alimenty? – Tak. Z powodu tych alimentów mam teraz takie problemy. Pieniądze przelewał mi na konto, spore kwoty. Przez cały ten czas miał bardzo dobrą pracę i pensję. Teraz już nie, oczywiście. Ogólnie rzecz biorąc, nie pobierałem pieniędzy z konta przez wszystkie lata – ze zwyczajnej niechęci do niego, mówiłam, że nie potrzebuję od niego niczego, ale potem patrzę – zebrała się całkiem dobra suma. Zaczęłam wtedy świadomie oszczędzać pieniądze, a także odkładałam swoje. Ogólnie rzecz biorąc, miesiąc temu kupiłam mały domek dla siebie za te pieniądze, aby móc mieszkać tam na emeryturze, w lecie uprawiać warzywa, owoce. – Wow! To bardzo dobra wiadomość. Gratulacje! – Dziękuję. Podzieliłam się wiadomościami z synem. Powiedziałam, że jestem zmęczona pracą na dwóch stanowiskach i kupiłam domek, w którym będę mogła odpocząć. – Dobry plan. – Ale syn tak nie myśli. Był bardzo zaskoczony – skąd wzięłam tyle pieniędzy?. Cóż, szczerze mu to powiedziałam. Obraził się, to były jego pieniądze. Stwierdził, że miałam kupić dom dla niego, nie dla siebie. Mam zwrócić wszystko, co do grosza, bo przywłaszczyłam sobie czyjąś własność. On poczuł się urażony. Może naprawdę ma rację? Nie powinnam tego robić? Mam wszystko oddać synowi? Nie wiem sama, co ja mam zrobić?
Długo siedziałam i zastanawiałam się, co zrozumiałam po tym, jak mój mąż wyjechał do innej kobiety. Oboje mamy 60 lat. Mąż zostawił mnie dla 42-letniej kobiety. Teraz nie jestem w związku i nie chcę mieć nowych. Nie potrzebuję tego, dzięki, mam ich już dość. Po pierwsze, musisz kochać siebie Zdałem sobie sprawę, że nie kocham siebie. Oto prawda. W większości starałam się zająć mężem i dziećmi. Myślałem, że dobra żona to taka, która gotuje, robi pranie i słucha. Depressed or sad woman walking in winter Ale okazało się, że nikt tego nie potrzebuje. W małżeństwie musisz być trochę samolubny. Musisz także wyrazić swoje pragnienia i wymagania. W przeciwnym razie mężczyzna przyzwyczaja się do bycia królem. Ale tak naprawdę obok króla powinna być królowa, a nie służąca (w moim przypadku była to druga opcja). Po drugie, oprócz męża istnieje inne życie Błędem było też to, że poświęciłam mężowi dużo czasu. Trzeba było zawsze mieć własne życie, swoje hobby. A wtedy byłoby więcej szacunku i strachu, że mnie stracę. Po trzecie – jeśli mężczyzna odejdzie, możesz odetchnąć i zacząć żyć dla siebie Jeśli mężczyzna odchodzi, to jest jego decyzja. Nie musisz nikogo zmuszać do pozostania. Nie ma potrzeby błagać o ratowanie rodziny ze względu na dzieci, ze względu na to, co myślą ludzie, i tak dalej. Niech myślą. Będą rozmawiać o tobie przez 5 minut i przestaną, a ty będziesz dalej żyć. Dlatego jeśli mężczyzny nie ma, to czas, aby żyć i oddychać (i spróbować cieszyć się życiem). Po czwarte – nie wybaczaj, jeśli poprosisz z powrotem Jeśli mężczyzna podjął decyzję o wyjściu, poszedł na spacer i poprosił o powrót, to zostaw go za drzwiami. Zdradzony raz – zdradzi jeszcze jeden, drugi i trzeci raz. Musisz szanować siebie i nie zmieniać się w łóżko dla swoich stóp. Po piąte – nie szukaj innego mężczyzny, aby nie być sam Nie ma potrzeby popełniać jeszcze głupszego błędu – od razu szukać kolejnego mężczyzny. Po co? Samotność też może być cudowna. Po co tworzyć pozory związku? Oczywiście, jeśli nagle natkniesz się na dobrą osobę – musisz wziąć (jak mówią). A jeśli nie, to musisz nauczyć się żyć samotnie. Czy kiedykolwiek się obudziłeś i nie mogłeś się ruszyć? Co to znaczy Kobieta urodziła „najstarsze” dziecko na świecie. Dziecko młodsze od matki zaledwie o 1,5 roku Uczeń, ryzykując własne życie, uratował chłopca, wskakując do lodowatego jeziora
fot. Adobe Stock Krystian zostawił mnie dla innej kobiety. Kochałam go, dlatego różnymi sposobami starałam się przy sobie zatrzymać. Byłam gotowa wybaczyć zdradę, ale on zamiast o wybaczenie poprosił o rozwód. Na początku nie chciałam się zgodzić. Mówiłam, że nie mogę ze względu na dobro naszego syna, w końcu jednak dałam za wygraną. W maju 2017 roku sąd ogłosił, że nie jesteśmy już mężem i żoną. Przez kilka następnych miesięcy było mi bardzo ciężko. Ciągle myślałam o tym, co straciłam i dlaczego tak się stało. Najpierw całą winą za rozpad małżeństwa obarczałam kobietę, do której Krystian odszedł. Potem zaczęłam doszukiwać się winy w sobie i to było w tym wszystkim najstraszniejsze. Rozpaczałam. Nie piłam, nie jadłam, nie spałam, tylko wciąż rozpaczałam. Ale w końcu przyszło opamiętanie. Zaakceptowałam swoją samotność. On również był dla mnie nieosiągalny Upływający czas zaczął zacierać we mnie smutne wspomnienie rozstania. Już było lepiej, aż tu nagle los ponownie wystawił mnie na próbę. Dał mi drugiego Krystiana. Dał? Nie, źle to ujęłam. Pokazał, że istnieje i jest dla mnie równie nieosiągalny jak ten pierwszy… Na samym początku września ubiegłego roku poszłam z synem do kościoła na uroczystą powakacyjną mszę dla dzieci. Usiedliśmy z przodu, bo tylko tam były wolne miejsca. Wszystko odbywało się według zwykłego porządku i nic nie zapowiadało wstrząsu, jaki za chwilę miałam przeżyć. W kościele rozległ się dźwięk dzwonków, organista zaintonował pieśń na wejście, procesja ministrantów wyszła z zakrystii, kierując się w stronę ołtarza. Za ubranymi w białe komże chłopcami szło dwóch kapłanów: starszy – proboszcz i młodszy – jak się domyśliłam – rozpoczynający w naszej parafii pracę wikary. Zamarłam na widok nowego księdza. Miał twarz mojego byłego męża, jego spojrzenie, jego ruchy. – W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego – głosem Krystiana rozpoczął mszę. Zalała mnie fala gorąca. Poczułam zamęt w głowie. „Przecież to niemożliwe, żeby dwóch mężczyzn było do siebie tak podobnych!” – myślałam wzburzona. Nie potrafiłam przestać patrzeć na nowego księdza. Gdybym tylko mogła, podeszłabym do niego i przytuliła go mocno… – Pan z wami! – zaśpiewał. – I z duchem twoim – odpowiedziałam cicho za pozostałymi wiernymi. – Pochylcie głowy na błogosławieństwo. „To już koniec?” – zastanowiłam się. Msza kończyła się tak szybko? Za szybko! Godzina minęła jak jedna minuta. Wierni pochylili głowy, tylko ja pozostałam wyprostowana i kreśląc na piersiach znak krzyża, wpatrywałam się w księdza. Śledziłam każdy jego ruch. Kiedy po chwili zniknął za drzwiami zakrystii, ogarnęło mnie przygnębienie, tak jakbym raz jeszcze przeżyła rozstanie z mężem. Przez kilka dni i nocy nie potrafiłam się uwolnić od obrazu Krystianowego sobowtóra. Pewnego dnia mój syn wrócił ze szkoły z wiadomością, że nowy katecheta wciągnął go na listę ministrantów. – To pani Halinka nie uczy cię już religii? – spytałam zaskoczona. – Co ty, mamo! Zapomniałaś już, że pani urodziła dziecko? Teraz uczy nas ten nowy ksiądz. Ksiądz Marek. – Ksiądz Marek… – powtórzyłam za synem nieswoim głosem, a potem dodałam: – On jest taki podobny do twojego ojca. – Nie bardzo – odpowiedział Piotrek. – A co ty tam wiesz… – westchnęłam. Tej nocy znów śnił mi się mężczyzna mojego życia. Raz był Krystianem, innym razem księdzem Markiem. Pierwszy pojawiał się i znikał. Gdy próbowałam się do niego zbliżyć, uciekał. Drugi czekał na mnie z uśmiechem, wyciągał ramiona i przytulał z czułością. Kiedy rano się obudziłam, myślałam tylko o jednym. Pragnęłam znów zobaczyć księdza Marka. Chciałam jak najszybciej sprawdzić, czy istnieje naprawdę. Czy rzeczywiście jest tak podobny do Krystiana? Może rzeczywiście, jak twierdził Piotruś, podobieństwo jest minimalne? Prosto z pracy pojechałam do kościoła. Niestety, wieczorną mszę odprawiał proboszcz. „Chcę Marka, nie proboszcza…”– myślałam z żalem. Rozczarowana wróciłam do domu. Próbowałam czymś się zająć, ale nadaremnie, wszystko leciało mi z rąk. Przed oczami ciągle miałam obraz księdza Marka. Nazajutrz o siódmej rano znów byłam w kościele. Tym razem moje pragnienie się spełniło – do ołtarza wyszedł Marek. Identyczny jak Krystian. Jak Krystian, którego kiedyś kochałam… Nic się dla mnie nie liczyło, ani msza, ani ludzie, tylko on. Modlił się w skupieniu, taki bliski i taki nierealny. Czułam się, jakbym była o krok od postradania zmysłów. „Czy to tęsknota za Krystianem sprawiła, że dostrzegam go w innym?” – zastanawiałam się. „Przecież to niemożliwe, żeby ten ksiądz był dokładną kopią mojego męża!”. Nie mogłam od niego oderwać oczu. „Mój Krystian, mój Marek”, powtarzałam w duchu słowa własnej miłosnej litanii. Od tego dnia wstawałam skoro świt, by pobiec na poranną mszę. Jeśli nie odprawiał jej Marek, szłam do kościoła wieczorem. Żyłam sennym marzeniem, że on to mój mąż. Kochałam księdza Marka, bojąc się równocześnie swoich uczuć. Przecież był osobą duchowną, niedostępną dla zwykłych śmiertelników. „Nie wolno mi o nim myśleć – usiłowałam przywołać się do porządku. Ale chwilę później ze zdwojoną siłą odżywały złudzenia. „Zdarza się, że księża rezygnują z kapłaństwa i zakładają rodziny” – myślałam z nadzieją. „Może Marek też…”. Chciałam w to wierzyć. To było silniejsze ode mnie. Któregoś dnia wychodząc z kościoła, usłyszałam z tyłu ten mój ukochany głos. Odwróciłam się, lecz byłam tak zmieszana, że nie potrafiłam wykrztusić słowa. – Czy jest pani mamą Piotrka Szetelnickiego? – spytał ksiądz Marek. W odpowiedzi skinęłam tylko głową. – Chciałbym z ministrantami zacząć trenować koszykówkę. Stworzyć drużynę z prawdziwego zdarzenia. Czy zgadza się pani, żeby Piotrek do niej należał? Ćwiczylibyśmy dwa razy w tygodniu po dwie godziny w szkolnej sali gimnastycznej. – Czemu nie? – uśmiechnęłam się. – Synowi przyda się więcej ruchu. Po szkole zazwyczaj siedzi przed komputerem… – To znaczy zgoda! – ksiądz Marek autentycznie się ucieszył, a ja pomyślałam, że to Krystian powinien zachęcić naszego syna do uprawiania sportu, a nie obcy mężczyzna w czarnej sutannie. Chciałam już odejść, lecz ksiądz Marek przytrzymał mnie delikatnie za rękę. – Jeszcze jedno słówko – spojrzał na mnie poważnie. – Piotrek mówił mi, że jesteście sami. Pewnie czasem jest wam ciężko. Może mógłbym w czymś pomóc? Zawsze może pani do mnie przyjść. Zinterpretowałam te słowa po swojemu. Uznałam, że zależy mu na mnie. „Dostrzegł we mnie kobietę…” – powtarzałam w kółko. Czułam, że muszę spotkać się z Markiem i szczerze porozmawiać. Okazja nadarzyła się, gdy Marek przyszedł do nas po kolędzie. Pomodlił się, poświęcił mieszkanie, a potem odesłał Piotrka i ministrantów do kuchni. Zostaliśmy sami. Z bijącym sercem zaczęłam mówić mu o Piotrusiu – że odczuwa brak ojca, że bywa przygnębiony. Potem opowiadałam o Krystianie. Jak bardzo go kochałam i kocham nadal. – Nie jestem tylko pewna, czy kocham męża, czy wspomnienie... – tłumaczyłam. Umilkłam. Ale po chwili zdobyłam się na odwagę i wyznałam księdzu, że gdy go pierwszy raz ujrzałam, dostrzegłam w nim byłego męża. – Kocham cię… – wyszeptałam. Poczułam się tak, jakbym zrzuciła z siebie ogromny ciężar. – Nie wolno! – stanowczo odpowiedział ksiądz. – Pani nie może mnie kochać. Nie może karmić się złudzeniami. Wyszedł. Siedziałam jak sparaliżowana. Usiłowałam pozbierać myśli. „A więc to koniec…” – westchnęłam w duchu. Tuż przed feriami Piotrek przyniósł ze szkoły list. „Wiem, jak jest pani ciężko”, pisał Marek. „Moja mama znalazła się przed laty w podobnej sytuacji. Mój ojciec odszedł, gdy miałem cztery lata. Rozmawiałem z nią o pani. Powiedziała, żebym się niczemu nie dziwił. Ona też w każdym mężczyźnie szukała ojca, bo kochała go nawet po tym, co jej uczynił. To jest prawdziwa miłość. Bezwarunkowa, choć czasem karmiąca się złudzeniami. Modlę się za panią, za moją mamę i za wszystkie opuszczone kobiety.” On się modli, a ja powoli zapominam. Coraz więcej w moim sercu obojętności wobec księdza Marka i wobec Krystiana. Ale wciąż się dziwię, że na świecie może żyć dwóch tak podobnych do siebie ludzi! Więcej prawdziwych historii:„Zostałam sama z dwójką dzieci. Mój były mąż korzysta z życia, a ja nie mam, kiedy się w tyłek podrapa攄Córka oskarżyła mojego konkubenta o gwałt. Jak mogłam nie wiedzieć, że żyję z takim bydlakiem!” „Mąż szydził z mojej nadwagi i odstającego brzucha. Wszędzie masz tłuszcz i brzydzę się ciebie - często słyszałam”
Kiedy on zostawił mnie dla innej…W naszym życiu związkowym niejednokrotnie jakieś aspekty mogą nas zaskoczyć, z pozoru relacja wydaje się być czymś idealnym a później wychodzi na jaw, że jednak niekoniecznie. Zdarza się tak, że mężczyzna zerwie, ponieważ inna kobieta wpadła mu w oko. Z pozoru wydawać by się mogło to czymś, co nie powinno mieć miejsca, lecz życie pisze różne scenariusze. Jak ocenić taką sytuację? Nie można stwierdzić, czy jednoznacznie negatywnie czy pozytywnie, ponieważ każdy robi tak, aby być szczęśliwym. Niezależnie od Twojego cierpienia, również musisz zrozumieć, to że powinnaś znaleźć szczęście po tak ciężkiej sytuacji. Spojrzeć na siebie z nowej strony, jako ktoś kto mimo złych doświadczeń, dalej siebie kocha i chyba to jest tu teraz najważniejsze. Jak sobie poradzić po tym, że facet mnie zostawił dla innej?Pierwszy szok jest z pewnością czymś nie do zniesienia, miliony pytań i zagwozdek: kiedy? jak? gdzie? co złego zrobiłam? Poniżej zatem przedstawię Ci kilka sposobów, które powinny sprawić, że odnajdziesz się w lepszej sytuacji i jak zacząć stawiać się na nogi. Każde rozstanie jest ciężkie i pogodzenie się z nową sytuacją jest takie samo. Niezależnie od tego jak się czujesz, zacznij to akceptować i jeżeli chcesz dopuścić do siebie smutne emocje, to płacz nie jest niczym złym w tym wszystkim. To pomoże Ci zacząć się uwalniać od tych negatywnych emocji i oczyścić głowę. Kolejnym dobrym sposobem na poradzenie sobie z tą sytuacją, to jak najszybsze załatwienie spraw, które Cię łączą z Twoim byłym. Jeżeli macie wspólne mieszkanie, czy inne zobowiązania, jak najszybciej zdecyduj się na ich podział i odetnij się od tego. Czas najwyższy zacząć życie bez niego. Po rozstrzygnięciu spraw, które Was łączyły, staraj się unikać z nim jakiegokolwiek kontaktu, odetnij się od tego co jest już przeszłością. Mniejszy ból będzie Ci sprawiać myślenie, czy obserwowanie tego co on może aktualnie robić z nową partnerką. Uznaj ten związek za coś co było i już nie ma szans wrócić, ponieważ dobrze że już więcej nie jesteś oszukiwana. Kolejny krok, to nie porównuj się do tej kobiety, ponieważ najprościej nie warto. Już nic nie zmieni tego, czy będziesz mieć myśli, czy nie być taka jak ona. Tak naprawdę szczęśliwy związek powinien się opierać na tym, że Twój partner w pełni powinien Cię akceptować. Nie możesz czuć się niedowartościowana i wierzę w to, że jeszcze czeka na Ciebie ten odpowiedni dobre otrząśnięcie się również wiele kobiet korzysta z pomocy psychoterapeuty, szczera rozmowa i konfrontacja ze swoimi emocjami jest wskazana w tym przypadku i nie jest to żaden wstyd. Nie zamykaj się na bliskich i znajomych, po prostu wychodź do ludzi, nie unikaj spontaniczności. Czas poświęcić trochę czasu dla siebie i jest to całkiem dobra rada po jakimkolwiek rozstaniu. Zastanów się, czy było coś, co sprawiało, że chciałaś zrealizować ale Twój były partner nie do końca był z tego powodu zadowolony. Jeżeli czujesz, że dalej jest to zgodne z Tobą, to czas to zrobić. Poczucie niezależności jest bardzo uleczające po rozstaniach. Jeśli spodobał Ci się ten artykuł lub korzystasz z mojej wiedzy na swoim blogu lub stronie www to wstaw proszę u siebie link do źródła: Tagi: ⭐ Zostawił mnie dla innej czy wróci, Zostawił mnie dla innej teraz chce wrócić, Zostawił mnie i ma inną, odszedł do innej i jest szczęśliwy, zdradził i zostawił dla innej,O mnie Jestem doświadczoną kobietą, wróżką i numerologiem. Moja sprawność w interpretacji rozkładów kart tarota i uzupełnianie jej numerologią zadziwia często nawet mnie, stąd pewnie tak spore zainteresowanie moimi wróżbami. Oprócz wiedzy teoretycznej i praktycznej, wykazuję się również szczerością w moich wróżbach, dlatego masz pewność, że powiem Ci zawsze to co pokazały mi karty a nie to,co chcesz usłyszeć Zawsze stawiam na szczerość i prawdę rozkładając karty, ponieważ to zawsze popłaca. Więcej o mnie przeczytacie Państwo tutaj: o mnie W przypadku zainteresowania moimi wróżbami proszę o kontakt pod tym adresem e-mail: wrozka@ Lub za pomocą formularza kontaktowego na stronie zamów wróżbę. Pozdrawiam serdecznie.
Przez długi okres mojego dzieciństwa patrzyłam, jak mama promienieje szczęściem, realizując się jako żona. A potem mój ojciec nas zostawił, a ona się tym załamała. Mama zawsze oddawała wszystko tacie, kochała go, wspierała i mu ufała. W moich oczach byli cudowną parą i patrzyłam na nich z podziwem. Sama marzyłam o takiej rodzinie jak nasza. Te moje pragnienia legły jednak w gruzach, kiedy pewnego dnia mama powiedziała mi, że mam brata, a ojciec już nie będzie z nami mieszkał. Już w tamtej chwili zdałam sobie sprawę, że przede wszystkim trzeba kochać siebie i polegać głównie na sobie. Wśród wszystkich mężczyzn, którzy okazywali mi zainteresowanie, szukałam kogoś, komu mogłabym zaufać. To, co zrobił ojciec, znacznie podkopało we mnie tę „funkcję”. Radek był jedynym, na którego mogłam liczyć i któremu mogłam i chciałam mówić o wszystkim, co leżało mi na sercu. Ciężko pracowałam, żeby zapewnić sobie niezależność, żeby w razie czego nie sprzedawać później mieszkania wspólnie z mężem. Tak musiała zrobić moja mama – ojciec zażądał wtedy swojej części mieszkania, więc musiałyśmy sobie szukać nowego miejsca do życia. Udało mi się kupić własne mieszkanie. Najpierw szyłam ubrania na zamówienie, a potem otworzyłam mały sklep internetowy i całkiem dobrze sobie radziłam. Wkrótce pobraliśmy się z Radkiem i zamieszkaliśmy w jego mieszkaniu, które zostawili mu dziadkowie. Moje mieszkanie wynajęłam. To była dobra decyzja, ponieważ mieliśmy z niego dodatkowy dochód. Później, po roku, urodziły nam się bliźnięta. Były dla mnie i męża wspaniałym impulsem do rozwoju i jeszcze cięższej pracy. Zależało nam, żeby dzieciom niczego nie brakowało. W naszej rodzinie panowała miłość i byłam bardzo szczęśliwa, że nam się udało, pomimo mojej wielkiej nieufności wobec mężczyzn. Radek był wspaniałym człowiekiem i mimo uszu puszczałam wszystkie opowieści o zdradach, jakie słyszałam od koleżanek. Nie uwierzyłabym, że coś takiego kiedykolwiek zdarzy się w moim życiu. Nasze dzieci miały wtedy trzy latka. Na mój telefon przyszła wiadomość, że Radek ma inną kobietę. Nadawca prosił o spotkanie w konkretnym miejscu i o konkretnej porze. Nie wierzyłam w tę informację, ale postanowiłam pójść na to spotkanie. Była to mała kawiarenka na obrzeżach miasta. Przy jednym ze stolików siedziała dziewczyna, a obok niej stał wózek z dzieckiem. Do ostatniej chwili modliłam się, żeby się okazało, że to jakiś żart. Ale kiedy dziewczyna mnie zobaczyła, wstała i skinęła głową. – Pani Anna? – spytała. – Anna, – kiwnęłam głową. Przed sobą miałam dziewczynę o smutnych oczach, a w głowie – pustkę. Nie mogłam ani myśleć, ani oddychać, nic. Przeczucie czegoś złego zżerało mnie od środka. – Mam na imię Hania, a Radek jest moim byłym chłopakiem. Przepraszam, nie wiedziałam, że jest żonaty. Mówił, że nie ma nikogo, – dziewczyna płakała, a mnie to bardzo poruszyło. – To jest nasz synek, – wzięła dziecko na ręce i mi pokazała. – Pani mąż zostawił mnie, gdy dowiedział się o ciąży, a ja nie wiem co robić. Moja rodzina jest bardzo biedna, mamy w domu czwórkę dzieci, na jeszcze jedno nas po prostu nie stać. Chciałam panią poprosić o pomoc, bo nigdy by mi nie przyszło do głowy, że Radek ma żonę. Jeszcze raz przepraszam, to nie moja wina. Płakała, a moje serce kruszyło się na drobne kawałki. Zdarzyło się to, czego najbardziej w życiu się obawiałam. Tylko, że mnie ta sytuacja nie złamie. Mój mąż i ja rozwiedliśmy się. Radek spłacił mi połowę wartości naszego wspólnego mieszkania. Wprowadziła się tam Hania i mały Julek. Ja wróciłam z dziećmi do mojego mieszkania. Radek przepraszał, błagał mnie na kolanach, żebym mu wybaczyła, ale ja już nie mogłabym mu zaufać… I żadna z nas, ani Hania, ani ja, nie byłyśmy winne temu, że mój były mąż okazał się takim pozbawionym zasad baranem.
mąż zostawił mnie dla innej