Kliknij tutaj --> 🐕 co to znaczy bajeczki dla grzecznych dzieci
Bajeczki i opowiadania dla grzecznych dzieci CD (Kwiatkowska Irena) Niska cena i szybka wysyłka tylko na Czytam.pl - Sprawdź!
grzeczne dziecko - Korpus Języka Polskiego PWN. Toggle navigation. Toggle navigation Słownik języka polskiego
Jako matka musi poświęcić się w 100% dzieciom. Niegrzeczne dziewczynki piszą swój własny scenariusz i wchodzą w rolę, które są z nimi tożsame. Nie udają miłych, by zyskać poklask, nie udają grzecznych, by zyskać akceptację, nie udają głupich, by nie być krytykowanym. Niegrzeczne dziewczynki są sobą pełną gębą.
Kup teraz na Allegro.pl za 40,12 zł - BAJECZKI I OPOWIADANIA DLA GRZECZNYCH DZIECI CD (14030287960). Allegro.pl - Radość zakupów i bezpieczeństwo dzięki Allegro Protect!
Grzeczny często oznacza po prostu cichy, nieśmiały, wycofany i niezauważalny. A to nie wróży nic dobrego. Dziecko, które ucieka w nadmierne milczenie i lękliwość, boi się lub nie potrafi wyrazić emocji i cały czas myśli o tym, aby zadowolić starszych swoją grzecznością – w przyszłości może mieć poważne problemy.
Site De Rencontre Et Chat Gratuit. 10Dołączył: 2009-08-06Wpisów: 5 501 Wysłane: 23 czerwca 2010 09:42:24 Kanoniers, Taurus80, Wiem, że macie rację. Ale im mocniej sobie to uświadamiam tym bardziej chcę to zmienić. 0Dołączył: 2008-11-17Wpisów: 637 Wysłane: 23 czerwca 2010 12:03:43 A jutro w gazetach będzie pisało że Frog tak naprawdę nazywa się Izaak Zilbersztajn i współpracował z SB pod kryptonimem "Płaz". Po za tym zjada niepełnosprawne dzieci, bije żonę i jest "umiarkowanym" pedofilem. W liberalnej gospodarce politycy nie mają okazji do zarobku, więc radzę przemyśleć swoje poglądy:) A jesli już obstajesz przy liberalizacji, to mów przede wszystkim o obniżaniu podatków:)[no offence, vide JKM]Aktualnie: MRB(100%) 10Dołączył: 2009-08-06Wpisów: 5 501 Wysłane: 23 czerwca 2010 12:12:09 Kamil napisał(a):A jutro w gazetach będzie pisało że Frog tak naprawdę nazywa się Izaak Zilbersztajn i współpracował z SB pod kryptonimem "Płaz". Po za tym zjada niepełnosprawne dzieci, bije żonę i jest "umiarkowanym" pedofilem. W liberalnej gospodarce politycy nie mają okazji do zarobku, więc radzę przemyśleć swoje poglądy:) A jesli już obstajesz przy liberalizacji, to mów przede wszystkim o obniżaniu podatków:)[no offence, vide JKM] Potrzebuję w sztabie ludzi z poczuciem humoru i znajomością retoryki. Mianuję Cię moim doradcą. PS. A jako że jestem zwolennikiem liberalizmu, płacić musisz sobie sam 1Dołączył: 2009-06-25Wpisów: 1 074 Wysłane: 23 czerwca 2010 14:51:35 Dzis natknalem sie na ciekawy moim zdaniem osąd obecnej sytuacji jednego z moich ulubionych blogerow Między HIVem a eboląWygląda na to że zgodnie z oczekiwaniami głównym wygranym pierwszej tury zmagań wyborczych okazał się nie tyle istniejący oficjalnie kandydat co oficjalnie nieistniejące WSI... Do tego sprowadza się wprowadzenie namaszczonego kandydata i dawnego protektora, JE marszałka Komorowskiego na czołowym miejscu do drugiej tury wyborów prezydenckich. Mimo kiepskiego przygotowania i rozlicznych potknięć kandydata zmasowana siła medialnej propagandy udowadnia raz jeszcze że wypromować na prezydenta może nawet myszkę Mickey. Z najważniejszymi stanowiskami w państwie strategicznie obsadzonymi od razu po katastrofie smoleńskiej swoimi ludźmi szachowany dotąd prezydenturą śp. L. Kaczyńskiego folwark byłych kontaktów operacyjnych może wreszcie odetchnąć. Niebezpieczeństwo jeszcze tylko druga tura której miało nawet początkowo nie być i po wszystkim. Po dwudziestu latach niełatwych zmagań z pseudo demokracją i quasi kapitalizmem historia zatoczy pełne koło. Znowu jedyna przodująca siła narodu będzie kontrolowała wszystko, pod bacznym okiem tych samych speców co poprzednio. Zamiast prywatnego folwarku towarzyszy Gierka, Kani i Jaruzelskiego powróci ten sam prywatny folwark w wydaniu Rychów, Mirów i z pierwowzorem polega jedynie na rodzaju kamuflażu. Raz było to imperium sowieckie, z jego marksizmem leninizmem i proletariackim internacjonalizmem. Teraz orientacja się zmieniła na euro zachodnią, z podobną retoryką. Wiele to jednak nie zmienia ponieważ i tak prawdziwi socjaliści zawsze siedzieli na zachodzie a nie w biurze politycznym w Moskwie. Znowu też w centrali, a nie w kraju zapadają najważniejsze decyzje, z tą samą dozą demokratycznego z kurtuazji JE marszałek Komorowski pogratulował 41% wyborców którzy pofatygowali się do urn i oddali głosy na niego. Gdyby troska o państwo z którą się tak afiszuje była chociaż w części autentyczna powinien był ich raczej obrugać za bezmyślne uwiarygadnianie swoimi głosami oddania pełni państwowej franszyzy w ręce byłych wytłumaczeniem takiej lekkomyślności wyborców może być przekorna chęć potraktowania pierwszej tury wyborów jako swoistego plebiscytu popularności sloganów głoszonych przez poszczególnych kandydatów. W tym kontekście zdumiewa jak po 50 latach komunizmu aż 13% wyborców może nadal oddawać swój głos na komunistów. Jeszcze bardziej zdumiewa jak po 20 dalszych latach socjału tylko 3% oddaje głos na JKM. Wszystko wskazuje na to że lata socjalizmu trwale uszkodziły narodową korę mózgową, bez żadnej szansy na jest jeszcze druga tura. Zapowiada się ostateczny kontest o to czy towarzysze rzeczywiście opanują pełnię władzy w państwie jak przed 1989 czy też jakiś dualizm władzy przypominający istniejący dotąd balans jeszcze pozostanie. Jeśli uda im się opanować pełnię władzy mogą to być ostatnie wybory w których będzie jakiś wybór. W przyszłych może już zostać tylko pseudo wybór między wystawionymi przez prawdziwą władzę figurantami. Nie może być inaczej w sytuacji gdy elektorat manipulowany jest łatwo w stronę tego kto posiada media a media których nie posiada władny jest wygasić. Vide zakusy premiera Tuska cenzury w internecie. Media nad którymi raz kontrolę posiądzie prawdziwa władza poza kontrolą nigdy więcej nie będą podmiotem wyboru. Będą raczej ustalać kogo masy mają demokratycznie wybrać i podawać to do wierzenia. Druga tura wyborów prezydenckich postawi zatem duże rzesze Polaków przez kłopotliwym dylematem wyboru między wirusem HIVa i eboli. Między powrotem totalitarnej monokultury w demokratycznym przebraniu a socjalizującym, moherowo zaściankowym skansenem obyczajowym. Obie opcje są mniej niż apetyczne. W obu patrzeć należy nie na kandydatów ale na konsekwencje ich wyboru i siły za nimi stojące. Niestety, najlepszy wybór - żadna z opcji - nie jest zaściankowy skansen może być niespecjalnie sympatyczny ale wydaje się przynajmniej naturalnie ograniczony w czasie. Jedną z niewielu rzeczy mniej sympatycznych niż zaścianek jest jednak widok gen. Dukaczewskiego odkorkowującego zapowiedzianego szampana po zwycięstwie partii którą kiedyś sam zakładał. Oznaczałoby to powrót totalitaryzmu pełnym frontem i zamiast kilku lat polskiego skansenu oznaczać może dużo dłuższy okres polskiego folwarku Grzechów i Mirów poza jakąkolwiek kontrolą. 0Dołączył: 2009-07-16Wpisów: 1 746 Wysłane: 23 czerwca 2010 19:02:19 kanoniers, dlaczego sie uczepilem wizerunku PL za granica? a ile % Polakow pracuje dla zewnetrznego inwestora? probuje sobie przypomniej dolnoslaskich duzych pracodawcow i poza KGHM do glowy przychodza mi tylko zagraniczne nazwy jak VW, Volvo, Faurecia, Viessmann, LG itp. a firmy male i srednie to w duzej mierze podwykonawcy i uslugodawcy tych w/w. sklepik osiedlowy tez by nie istnial gdyby nie to, ze pol osiedla pracuje 'u japonca/niemiaszka/makaroniarza/zabojada w strefie ekonomicznej'.przy okazji, nie meczy was wciskanie nam ciemnoty nt PRL? no kurcze, slucha sie jak relacji z Korei Polnocnej - terror z kazdej strony, az dziw ze przezylismy i mamy politykow starszych niz 30 lat. i skad nasi politycy-kombatanci-walki-z-komuna maja wyksztalcenie, pieniadze? bo chyba nie z tamtego zbrodniczego, nieludzkiego systemu?ponizej Amnezja Kazika wy? tez macie amnezje?Zawżdy znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie... 10Dołączył: 2009-08-06Wpisów: 5 501 Wysłane: 23 czerwca 2010 20:03:38 Jak mnie wkur... medialna i polityczna manipulacja słowami w aferze o prywatyzację służby zdrowia. Przecież chyba każdy rozsądny uważa, że szpitale należy w końcu sprywatyzować. Popiera to Bronek i samorządy PIS. W prywatnych ośrodkach nadal leczono by na podstawie umów z NFZ. Cała afera rozgrywa się o oskarżenie Jarka, że PO chce sprywatyzować SŁUŻBĘ ZDROWIA. A tymczasem dzisiaj w TVP - "Jarosław Kaczyński przegrał ponownie rozprawę w trybie wyborczym i musi przeprosić za insynuacje, że Bronisław Komorowski popiera prywatyzację... szpitali..." No żesz kur... dlaczego nikt tego raz w końcu nie wyjaśni? Chyba obu stronom jest to na rękę. Bronek nie przyzna że chcą sprywatyzować szpitale, bo prywatyzacja generalnie ludziom źle się kojarzy. Jarek z kolei udaje głupa ciesząc się, że sąd przyznał iż Komorowski nie chce sprywatyzować... szpitali... 1Dołączył: 2009-06-25Wpisów: 1 074 Wysłane: 23 czerwca 2010 21:35:24 Frog chyba zle odczytujesz o co w tym wszystkim chodzi wiec napisze Ci jak ja to widze ...Cala ta afera Kaczynskiego z Komorowskim o sluzbe zdrowia i tak dalej jest im obojgu na reke, nie wazne kto wygra ten spor i kto kogo bedzie musial pozniej przepraszac ale wazne ze dzieki temu maja darmowa reklame i duzo sie o tym mowi !!! Cala ta medialna szopka to forma reklamy tak jak bylo w przypadku Napieralskiego gdzie cala ta sprawa z Belka i Cimoszewiczem spowodowala skok z 4% do 13% 10Dołączył: 2009-08-06Wpisów: 5 501 Wysłane: 23 czerwca 2010 22:19:52 Kanoniers napisał(a):Frog chyba zle odczytujesz o co w tym wszystkim chodzi wiec napisze Ci jak ja to widze ...Cala ta afera Kaczynskiego z Komorowskim o sluzbe zdrowia i tak dalej jest im obojgu na reke, nie wazne kto wygra ten spor i kto kogo bedzie musial pozniej przepraszac ale wazne ze dzieki temu maja darmowa reklame i duzo sie o tym mowi !!! Cala ta medialna szopka to forma reklamy tak jak bylo w przypadku Napieralskiego gdzie cala ta sprawa z Belka i Cimoszewiczem spowodowala skok z 4% do 13% Ja powyżej wyjaśniłem dlaczego te dwa oszołomy świadomie nie próbują wyjaśnić o co chodzi w tym sporze. Wkurza mnie świadome, bądź będące wynikiem niskiego IQ dziennikarzy wprowadzanie ludzi w błąd. 1Dołączył: 2009-06-25Wpisów: 1 074 Wysłane: 23 czerwca 2010 22:29:20 Frog dziennikarze tez zyja z sensacji , w koncu mamy czasy mediokracji slyszalem jak podczas powodzi glownie przy pierwszej fali glowne pytania dziennikarzy dotyczyly tego kto zginal i gdzie najwiecej :( Co sie najlepiej sprzedaje ?? SENSACJA !!Pamietam jak w ktoryms z serwisow Polsatu dziennikarz stal po pas w wodzie zeby bylo bardziej chwytliwe albo te paniusie z mikrofonami skaczace po workach z piaskiem Zygac sie chce jak sie na to wszystko patrzy :( Ogolnie swiat zmierza w strone ktora mi sie bardzo nie podoba i ktora budzi we mnie odraze 0Dołączył: 2009-02-02Wpisów: 2 104 Wysłane: 25 czerwca 2010 20:01:52 Kaczyński i Komorowski o podatku Belki:Cytat:Obaj kandydaci zapewniają Pawlaka, że tzw. podatek Belki (od dochodów kapitałowych i oszczędności) należy częściowo podkreśla, że bezdyskusyjne jest zniesienie go w odniesieniu do niewielkich oszczędności, które gromadzą gospodarstwa domowe. Komorowski z kolei jest zdania, że podatek ten należy znieść od standardowych lokat bankowych, ale utrzymać od zysku z operacji się, że żaden z kandydatów nam nie wiem co to dla Kaczyńskiego niewielkie oszczędności. Gospodarstwa domowe zwykle jednak na GPW nie inwestują, w związku z czym odnoszę wrażenie, że obaj kandydaci pokazują mi "wała". 10Dołączył: 2009-08-06Wpisów: 5 501 Wysłane: 25 czerwca 2010 20:14:52 nocnygracz napisał(a):Kaczyński podkreśla, że bezdyskusyjne jest zniesienie go w odniesieniu do niewielkich oszczędności, które gromadzą gospodarstwa domowe. Kolejny poroniony, niewykonalny i populistyczny pomysł... ŻENADA - obaj kandydaci... 162Dołączył: 2008-11-23Wpisów: 6 881 Wysłane: 25 czerwca 2010 21:26:57 Cytat:Nie wiem co to dla Kaczyńskiego niewielkie oszczędności. Gospodarstwa domowe zwykle jednak na GPW nie inwestują, w związku z czym odnoszę wrażenie, że obaj kandydaci pokazują mi "wała".to są bajeczki dla grzecznych dzieci. Jeśli zniosą podatek Belki od lokatnic się nie zmieni - banki już wprowadziły powszechnie lokaty i rachunki giełda to dojna krowa, pewnie nigdy tego nie zniosą. 0Dołączył: 2009-01-07Wpisów: 2 936 Wysłane: 25 czerwca 2010 21:42:20 Vox napisał(a):Cytat:Nie wiem co to dla Kaczyńskiego niewielkie oszczędności. Gospodarstwa domowe zwykle jednak na GPW nie inwestują, w związku z czym odnoszę wrażenie, że obaj kandydaci pokazują mi "wała".to są bajeczki dla grzecznych dzieci. Jeśli zniosą podatek Belki od lokatnic się nie zmieni - banki już wprowadziły powszechnie lokaty i rachunki giełda to dojna krowa, pewnie nigdy tego nie sobie ten podatek bedzie ale niech zrobia normalne rozliczanie owego podatku dlaczego za zysk mam placic calosc z gory a strate mam sobie rozliczac niewiadomo ile lat ???Jezeli strace wiekszosc kapitalu a jest to mozliwe na koniach i walutach to uwazam ze powinienem rowniez miec mozliwos odliczyc od innych podatek w obecnej formie jest dla mnie chory i czysto zlodziejski jak w bandyckim kraju. 0Dołączył: 2009-02-21Wpisów: 5 064 Wysłane: 25 czerwca 2010 22:06:43 Nie myl praworządności z prawem Nas to wygląda w praktyce tak, że teoretycznie sądy muszą udowodnić winę, natomiast podatnik przed fiskusem zawsze musiał udawadniać swoją w jednym kierunku działa podatek Belki. Edytowany: 25 czerwca 2010 22:07 0Dołączył: 2009-01-07Wpisów: 2 936 Wysłane: 25 czerwca 2010 22:11:48 buldi napisał(a):Nie myl praworządności z prawem Nas to wygląda w praktyce tak, że teoretycznie sądy muszą udowodnić winę, natomiast podatnik przed fiskusem zawsze musiał udawadniać swoją w jednym kierunku działa podatek musza udowodnic najpierw wine ???Najpierw to cie wsadza na 3 miechy do ciupy a pozniej beda ci udowadniali wine :) znam osobiscie ludzi siedzacych po 2 lata bez wyroku :) 0Dołączył: 2009-02-21Wpisów: 5 064 Wysłane: 25 czerwca 2010 22:20:01 O w mordę, to u Nas jest jeszcze gorzej niż myślałem. Ale może to dla tego że na 3 miechy mnie jeszcze nie wsadzili, a przed fiskusem już nie raz musiałem niewinność udawadniać. Edytowany: 25 czerwca 2010 22:22 0Dołączył: 2009-10-20Wpisów: 708 Wysłane: 25 czerwca 2010 23:17:00 tak to jest, kiedyś korwin dobrze powiedział, że podatków nie płacą bogaci tylko ci którzy się starają i wykazują inicjatywę. jak redaktor zaprotestował to mu dobrze odpowiedział, że jak ktoś ma full złota w piwnicy to nie zapłaci, ale ten co jest biedny ale zaczął pracować i dużo zarabia to zapłaci całkiem tymi pomysłami tak samo. dlaczego ludzie wykazujący inicjatywę i próbujący sami inwestować swoje oszczędności mają być gorsi od tych miej zdolnych czy leniwych co wpłacają na 5% na totalna. gdzie tu sens, gdzie logika :/ 0Dołączył: 2009-07-16Wpisów: 1 746 Wysłane: 26 czerwca 2010 10:35:35 a mnie z kolei pienia polskie debilne przepisy dla wlascicieli firm (1-no czy wieloosobowych) - jako wlascicielowi firmy nie przysluguje ci garnitur, delegacja, hotel, kolacjpartnera w interesach nie zaprosisz na kolacje, nie zaproponujesz mulampki wina, kawy i ciastka czy chocby wody mineralnej, bo przepisy nie przewiduja kosztow reprezentacyjnych - chcesz zrobic dobre wrazenie, to rob to z wlasnej chcesz miec czyste biuro, to wszelka chemie kupujesz na koszt wlasny. jako wlasciciel mozesz spac pod mostem, chodzic w lachach, najepiej nie jest i nie pic, a jak masz spotkanie z partnerem to mozesz go poczestowac powietrzem, ewentualnie kranowa - albo szczyt debilizmu to placenie podatkow od wystawionych faktur zamiast od rzeczywistych wplywow na konto - po pierwsze jest problem, jezeli ktos sie spozni z zaplata dla nas i nie dosc, ze wplywa to na plynnosc, to jeszcze musisz zaplacic podatek od kasy ktorej ci nie zaplacono (i liczyc na to, ze ten ktos w koncu fakture zaplaci). po drugie zas otwiera pole do naduzyc - chocby ostatnia szklana afera: polskie przepisy do brytyjskich lub niemieckich to sa one po prostu chore - uczciwy misio zbankrutuje lub wiecznie bedzie na krawedzi bankructwa, nieco bardiej rozgarniety ucieknie czesciowo w szara strefe, a czesc bedzie bezczelnie robic machloje dojac skarb panstwa - jak krasc to miliony, nie? jak go sprawdza za szybko to ucieknie na wyspy, a jak za pozno, to juz bedzie szanowanym biznesmenem okazja czyni zlodzieja i wlasie jest z naszymi przepisami - z jednej strony od poczatku traktuja cie jak kryminaliste, z drugiej lypia okiem i mowia 'ej, a moze bys tak...'.ehh, co za kraj - w ogole czlowiek zaczyna sie zastanawiac, po cholere to wszystko i czy nie lepiej by zrobil zatrudniajac sie w budzetowce - moze mniejsza kase ale za to pewna do konca zycia praca, bez stresu, jak sie zmeczysz to pojdziesz na chorobowe (na jakies 2 lata - wcale nie takie rzadkie przypadki), a potem postarac sie o znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie... 0Dołączył: 2008-11-17Wpisów: 637 Wysłane: 26 czerwca 2010 10:53:12 siekoo napisał(a):a mnie z kolei pienia polskie debilne przepisy dla wlascicieli firm (1-no czy wieloosobowych) - jako wlascicielowi firmy nie przysluguje ci garnitur, delegacja, hotel, kolacjpartnera w interesach nie zaprosisz na kolacje, nie zaproponujesz mulampki wina, kawy i ciastka czy chocby wody mineralnej, bo przepisy nie przewiduja kosztow reprezentacyjnych - chcesz zrobic dobre wrazenie, to rob to z wlasnej chcesz miec czyste biuro, to wszelka chemie kupujesz na koszt wlasny. jako wlasciciel mozesz spac pod mostem, chodzic w lachach, najepiej nie jest i nie pic, a jak masz spotkanie z partnerem to mozesz go poczestowac powietrzem, ewentualnie kranowa - albo bardzo rozumiem, uważasz że firmy powinny dostawać od państwa jakieś dopłaty do kolacji biznesowych? Jeśli jesteś właścicielem firmy to sam decydujesz czy kupujesz nową maszynę dla firmy czy garnitur dla siebie, ew kolację dla biznespartnera..mam rację?Podobają mi się pomysły podatków proponowane przez Korwin-Mikke. Pierwszy podatek to podatek pogłówny, każdy obywatel płaci tyle samo podatku, państwo nie wtrąca w jaki sposób zarobiłeś te pieniądze, nic nie musisz deklarować, wypełniać pitów sritów. W praktyce wystarczyłoby płacić 200-300zł takiego podatku miesięcznie, plus ok. 700zł na spłacanie zobowiązań zaciągniętych przez poprzednią władzę. Razem wychodzi całkiem dużo, ale w praktyce płacimy jeszcze podatek to podatek od nieruchomości, mający niejako zrównywać zamożność społeczeństwa. Byłby płacony jako odstetek od wartości nieruchomości. Najlepsze w tym pomyśle jest to, że właściciel sam deklaruje wartość nieruchomości. Jeśli będzie zaniżał wartość, to każdy obywatel na prawo odkupić natychmiastowo nieruchomość za 60% wartości deklarowanej przez właściciela. Czy to nie jest genialne?:)Aktualnie: MRB(100%) 0Dołączył: 2008-11-17Wpisów: 637 Wysłane: 26 czerwca 2010 10:55:33 Eee pomyłka, za 140% deklarowanej przez właściciela wartościAktualnie: MRB(100%) Kanał RSS głównego forum : Forum wykorzystuje zmodfikowany temat SoClean, autorstwa J. Cargman'a (Tiny Gecko)Na silniku Yet Another wer. (NET - 2008-03-29Copyright © 2003-2008 Yet Another All rights generowania strony: 0,806 sek.
Sklep Muzyka Dla dzieci Bajki czytane/Wiersze Data premiery: 2011-10-08 Rok nagrania: 1975 Rodzaj opakowania: Digipack Producent: Teddy Records Oferta : 29,99 zł 29,99 zł Produkt u dostawcy Wysyłamy w 4-5 dni Najczęściej kupowane razem Opis Opis Jedyne i niepowtarzalne bajeczki czytane przez czarującą głosem Irenę Kwiatkowską, materiał został poddany remasteringowi jednocześnie zachowując cudowny klimat tamtych lat. Dane szczegółowe Dane szczegółowe Tytuł: Bajeczki i opowiadania dla grzecznych dzieci Wykonawca: Kwiatkowska Irena Dystrybutor: CD-Contact Grzegorz Jasiński Data premiery: 2011-10-08 Rok nagrania: 1975 Producent: Teddy Records Nośnik: CD Liczba nośników: 1 Rodzaj opakowania: Digipack Wymiary w opakowaniu [mm]: 125 x 10 x 140 Indeks: 10746066 Recenzje Recenzje Dostawa i płatność Dostawa i płatność Prezentowane dane dotyczą zamówień dostarczanych i sprzedawanych przez empik. Empik Music Empik Music Inne tego wykonawcy Najczęściej kupowane Inne tego dystrybutora
Lista utworów: 1. Julian Tuwim - Ptasie radio 2. Konstanty Ildefons Gałczyński - Sen psa 3. Maria Kownacka - Przygody plastusia 4. Maria Kownacka - Biedroneczka 5. Kogucik i kurka (Bajka ludowa) 6. Janusz Minkiewicz - Chłopcy odkładający wszystko do jutra 7. Janusz Minkiewicz - Chłopiec któremu wszystko podpowiadają 8. JUlian Tuwim - Zosia samosia 9. Jan Brzechwa - Samochwała 10. Jan Brzechwa - Kłamczucha 11. Ewa Szelburg-Zarembina - Jak żabki jasia zabawiały 12. Lucyna Krzemieniecka - O tym, jak się rzep psiego ogona uczepił
Złość jest naturalną rekcją człowieka na rozmaite sytuacje. Nie możemy sprawić, żeby zniknęła, zresztą wcale nie byłoby to dobre. Lepiej skupić się na tym, by dziecko nauczyło się wyrażać ją w sposób bezpieczny dla siebie i innych. Pomoże nam w tym bajkoterapia – metoda pracy z emocjami dzieci. Słuchając bajek terapeutycznych, dziecko ma szansę zrozumieć, skąd bierze się jego złość, jak rozpoznać, że się zbliża i w porę nad nią zapanować, tak by nie zamieniła się w destrukcyjny szał. Intensywne emocje Dziecku, któremu chcemy pomóc okiełznać złość, możemy przeczytać lub opowiedzieć bajkę o kimś, kto ma podobny problem. Na początku bajkowa postać nie radzi sobie z własnymi emocjami i ma z tego powodu sporo problemów – w domu, w szkole, w przedszkolu. Złoszczący się bohater bardzo spektakularnie wyraża swoją złość – krzyczy, tupie, może nawet pluć, rzucać przedmiotami czy bić innych. Rodziców często przerażają takie realistyczne opisy wybuchów złości i czytając, łagodzą je, żeby wszystko brzmiało trochę „grzeczniej”. Jednak w ten sposób odbierają bajce jej najskuteczniejszą broń – oddziaływanie poprzez prawdziwe emocje. Ich eskalacja jest potrzebna, aby mały słuchacz mógł zidentyfikować się z bohaterem i z całą intensywnością przeżyć jego trudną sytuację. Zresztą nie ma powodów do obaw – bohater bajki nie zostanie sam ze swoim problemem. Bajka terapeutyczna zawsze daje wsparcie, podsuwa realne pomysły na pokonanie kłopotów i szczęśliwie się kończy. Uwaga! Reklama do czytania Jak zrozumieć małe dziecko Poradnik pomagający w codziennej opiece Twojego dziecka Postać „eksperta” Bajkowy złośnik otrzymuje pomoc od innego bohatera opowieści, tzw. „eksperta” – to postać, która potrafi radzić sobie ze złością. Ekspertem może być człowiek – jednak raczej nie rodzic, już lepiej starsze rodzeństwo, babcia czy wujek. Lepiej jednak, gdy tę rolę odegra ulubiona zabawka, zwierzę, postać z książki czy z innej planety, a nawet mówiący przedmiot. Taki „ekspert” nie poucza i nie krytykuje małego złośnika, wręcz przeciwnie – okazuje mu zrozumienie. Dzięki temu dziecko słuchające bajki przekonuje się, że odczuwanie złości nie jest czymś złym, lecz naturalnym. Niewłaściwe może być jedynie zachowanie, którym rozzłoszczona osoba krzywdzi siebie lub innych – bicie, przezywanie, niszczenie przedmiotów. Bohater, a wraz z nim nasze dziecko, obserwując „eksperta”, uczy się właściwych reakcji na sytuacje, które zwykle prowadzą do napadu złości. Niemagiczne narzędzia pomocy Świat w bajkach terapeutycznych jest często fantastyczny – nie brak w nim wróżek, magicznych przedmiotów, mówiących zwierząt. Jednak to nie magia rozwiązuje problemy bohaterów – pomysły na okiełzanie złości są tu zawsze realne. Panna Burza, gdy wpada w gniew, liczy do dziesięciu i głęboko oddycha – to ją uspokaja. Wróżka Gburia-Furia, kiedy się złości, nie używa różdżki, lecz po prostu wychodzi do innej komnaty, by wyciszyć emocje w samotności. Tomek, sympatyczna pacynka z Pacynkowa, ma swoją „szufladę złości”, w której przechowuje przedmioty pomagające w sposób bezpieczny rozładować i wyciszyć złość. Bajkowych pomysłów „na złość” jest naprawdę sporo i wszystkie na miarę naszych dzieci. Rozmowa i zabawa Bajkoterapia to nie tylko czytanie i słuchanie bajek – to także to, co dzieje się później. Bardzo ważna jest rozmowa. Jeśli dziecko po lekturze bajki chce rozmawiać – koniecznie podejmijmy temat! Jednak bez moralizowania i pouczania, raczej słuchajmy i okazujmy zrozumienie. A jeśli dziecko milczy? Nie naciskajmy. Lepiej zaproponujmy zabawę w rysowanie własnej złości – jak mogłaby wyglądać, gdyby była zwierzęciem albo przybyszem z planety Emocji? Rysunek zwykle ułatwia rozmowę – można dopytać malca, dlaczego jego złość ma właśnie taki kolor i kształt, czy łatwo się żyje z taką złością, a do czego można ją wykorzystać i jak poskromić? Dobrym pomysłem na wspólną zabawę po bajce jest też pisanie listu do swojej złości lub wykonanie jej wizualizacji z gazet, balonów, masy solnej itp. A kiedy złość będzie już gotowa, może uda się z nią porozmawiać? Bajkoterapia pomaga nie tylko dzieciom, ale i rodzicom, warto więc, by i oni odważyli się zmierzyć z własną złością. Uwaga! Reklama do czytania Seria: Niegrzeczne książeczki Niegrzeczne dzieci? Nie ma czegoś takiego! Wierszyki bliskościowe Przytulaj, głaszcz, obejmuj, bądź zawsze blisko. Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli Rehabilitacja złości Jednym z zadań bajek terapeutycznych związanych z tematem złości jest przekonanie dzieci (a także rodziców), że kontrolowana złość jest człowiekowi potrzebna. Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby pewne sytuacje nie budziły w nas naturalnego odruchu złości – inni mogliby nas bezkarnie krzywdzić, nie potrafilibyśmy oburzyć się na widok niesprawiedliwości, zbuntować przeciw przemocy. Bez uczucia złości bylibyśmy potulni, bezkrytycznie ulegli, słabi, bezbronni, podatni na manipulację. Czy tego chcemy dla naszych dzieci? Z pewnością nie, zatem pozwólmy im na odczuwanie złości, uczmy jednak, jak ją kontrolować, by mogła stać się źródłem siły i energii. Bajka terapeutyczna. Opowieści z Pacynkowa „Tajemnica tatusiowej szuflady” Rano obudził mnie szum deszczu. – O nie, tylko nie to! – jęknąłem. – Przecież dziś sobota i mam jechać z rodzicami na wycieczkę rowerową! Szybko wyskoczyłem z łóżka i pobiegłem do okna, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście pada. Miałem nadzieję, że deszcz tylko mi się przyśnił. Ale to nie był sen. Deszcz padał naprawdę. I to porządnie. W naszym ogródku zrobiła się ogromna, błotnista kałuża, w której smętnie pływała moja konewka. – Jeżeli podobnie wyglądają ścieżki rowerowe w naszym lesie, to o wycieczce mogę zapomnieć! – pomyślałem. – Czy musiało się rozpadać akurat dziś?! Ze złości coś piekło mnie w gardle. Chciało mi się płakać. – Wstrętny, okropny, paskudny deszcz! Co on sobie myśli! – wycedziłem przez zęby i tupnąłem. A potem poszedłem do kuchni, żeby przytulić się do mamy. To zawsze pomaga. Ale wyobraźcie sobie, że w kuchni zamiast mamy stała pani Basia, nasza sąsiadka! Okazało się, że mama została pilnie wezwana do pracy, a tata niespodziewanie musiał pojechać do chorego kota babci Jadzi. Bo tata jest weterynarzem, czyli takim lekarzem od zwierząt i czasami jeździ do swoich pacjentów. Nie było więc ani mamy, ani taty. Tylko pani Basia. Ale do niej jakoś nie miałem ochoty się przytulać. – Jak oni mogli wyjść i mnie zostawić! – pomyślałem ze złością. Byłem tak wściekły, że nie mogłem zjeść śniadania. Po godzinie w brzuchu burczało mi już tak głośno, że pani Basia się przestraszyła. Myślała, że to nadciąga burza, taka z piorunami. A kiedy zorientowała się, że to nie burza tylko mój brzuch, zrobiła mi kanapki z dżemem. Spojrzałem na te kanapki i poczułem, jak wzbiera we mnie nowa fala straszliwego gniewu. Przecież ja nie lubię kanapek z dżemem! A w ogóle to w sobotę mama zawsze robi mi jajecznicę! Ależ byłem wściekły! I głodny! Miałem ochotę wyć i wrzeszczeć, gryźć i kopać! Moje ręce same zacisnęły się w pięści, czułem, że płoną mi policzki, a w brzuchu dzieje się coś dziwnego. – W sobotę nie jem kanapek! – krzyknąłem, a potem, niewiele myśląc, zrzuciłem talerz ze stołu. Pani Basia zmarszczyła brwi i kazała mi podnieść kanapki. – Uuuaaa! – zawyłem. – Nie będę niczego podnosił! Niech sobie pani sama sprząta! – wrzeszczałem i tupałem. Przez głowę przebiegła mi myśl, że może powinienem przestać, ale nie dałem już rady. Krzyczałem dalej, a w końcu pokazałem pani Basi język i wybiegłem z kuchni. Ukryłem się w przedpokoju, w szafie między kurtkami i rozpłakałem się. Czułem się okropnie. Nie mogłem sobie darować, że znów dałem się ponieść złości. Bo, prawdę mówiąc, to nie był pierwszy raz… Kiedyś tak się zezłościłem, że ugryzłem moją koleżankę Zośkę, a innym razem zburzyłem Karolowi zamek z klocków, zdarzyło mi się też w straszliwej złości pomazać notes taty, a nawet kopnąć mamę. Tak, tak, jestem nerwusem – a przynajmniej tak mówi o mnie Zośka. – Ale ja wcale nie chcę aż tak się złościć! – pomyślałem i poczułem się jeszcze gorzej. Nagle usłyszałem, że otwierają się drzwi. To wrócił tata. Chwilę szeptali coś z panią Basią, a potem tata podszedł do mojej szafy. Pomyślałem, że tata nakrzyczy na mnie za te zrzucone kanapki i postanowiłem, że nie wyjdę z szafy. – Tomku, jesteś tam? – zapytał tata. – Tak – burknąłem. – I już tu zostanę … – dodałem stanowczo. Znów poczułem złość. Było tak, jakbym miał w brzuchu wielki, nadmuchany balon – balon złości. – Hmm…, wygląda na to, że jesteś bardzo zdenerwowany – stwierdził spokojnie tata i usiadł obok szafy. Ucieszyłem się, że tak sobie usiadł obok. I że nie robi mi wymówek. Poczułem, że chcę mu opowiedzieć, co się stało. Pomyślałem, że to zrozumie. – Pani Basia dała mi kanapki z dżemem! A ja przecież chciałem jajecznicę! I nie mogłem się przytulić do mamy, a ciebie nie było! I padał deszcz! – krzyknąłem i parsknąłem jak rozzłoszczony smok. Od razu zrobiło mi się lżej, zupełnie jakby z mojego balonu uszło trochę złości. – Widzę, że sporo się wydarzyło i jesteś naprawdę wściekły. Nie spodziewałeś się, że rano zastaniesz w kuchni panią Basię zamiast mamy, a potem kanapki zamiast jajecznicy. I byłeś głodny, a to bardzo nieprzyjemne uczucie. A na dodatek ten deszcz… Wiem, że bardzo cieszyłeś się na naszą wspólną wycieczkę rowerową, dlatego rozzłościło cię, że pada deszcz i rodziców nie ma w domu. – Tak, kiedy zobaczyłem za oknem tę wielką kałużę, od razu pomyślałem, że nigdzie nie pojedziemy… – powiedziałem, ale urwałem, bo znów zachciało mi się płakać. – I poczułeś się rozczarowany, a potem wściekły. Mnie też rozzłościł dzisiejszy deszcz – powiedział tata. – Ale nie zrzuciłeś swojego śniadania na podłogę… – westchnąłem. – Nie, ale zajrzałem do szuflady złości – powiedział tata tajemniczym głosem, jakby chciał wyjawić mi największy sekret. – Szuflada złości? A co to takiego? – spytałem przejęty i czym prędzej wygramoliłem się z szafy. Tata wziął mnie za rękę i poszliśmy do jego pokoju. Usiedliśmy przy biurku. Przytuliłem się do taty z całych sił. Znów przypomniała mi się ta wycieczka rowerowa. – Byłem rano strasznie wściekły… – szepnąłem. – Jak głodny lew? – zapytał tata. – Uhm – przytaknąłem. – I jak rozwścieczony tygrys, i jak niedźwiedź wyrwany z zimowego snu, i jak wilk, któremu ktoś ukradł obiad! – krzyknąłem i uśmiechnąłem się, bo rozbawiło mnie to wymyślanie wściekłych zwierząt. Tata pogłaskał mnie po głowie i rzekł: – Kiedy byłem mały, wylałem mojej niani zupę na głowę, bo kazała mi zjeść dziesięć dodatkowych łyżek, strasznie się wtedy rozzłościłem. No i wciąż gryzłem moją siostrę Marysię. – Ciocię Isię, dlaczego? – zainteresowałem się, bo ja też miałem na sumienie niejedno ugryzienie. – Z różnych powodów. Pamiętam, że kiedyś wrzuciła do ogrodowej studni trąbkę, którą dostałem od dziadka. Wściekłem się tak bardzo, że w nocy obciąłem jej warkocze! – zachichotał tata. – Naprawdę?! – nie mogłem uwierzyć. – Nigdy bym nie pomyślał, że ty też się kiedyś złościłeś tak jak ja. – O, pewnie, że się złościłem! I złoszczę się nadal. Każdy się czasem złości, synku. To zupełnie normalne, choć nieprzyjemne. – Ale teraz nikogo nie gryziesz, tato… – To prawda, Tomku. Kiedy jestem na kogoś bardzo wściekły, nie gryzę go i nie kopię, tylko jak najszybciej kończę rozmowę i wychodzę do innego pokoju. Bo gdy jestem zły, wolę pobyć sam. Otwieram wtedy moją szufladę złości – i tata wskazał na ogromną szufladę pod biurkiem. – To, co trzymam w tej szufladzie, uspokaja mnie – wyznał. – Pokażesz mi, co trzymasz w swojej szufladzie złości?! – poprosiłem i spojrzałem na tatę błagalnie. No i tata otworzył szufladę. – Mam tu papier i kolorowe flamastry. Lubię pisać listy do mojej złości, a potem je drę albo gniotę! Uwielbiam gnieść papier! – powiedział tata. I rzeczywiście w szufladzie leżało kilka zgniecionych, papierowych kulek. Wyglądały jak śnieżne kule oczekujące na bitwę. Tata wyjął jedną kulę, wycelował i bezbłędnie trafił do kosza na śmieci. – Ja też mogę spróbować? – zawołałem z entuzjazmem. Tata zgodził się i urządziliśmy sobie zawody w rzucaniu papierowych kul do kosza na śmieci. Fajna zabawa, mówię wam. A potem dalej oglądaliśmy zawartość tatusiowej szuflady. Była tam jeszcze taka mała piłka do ugniatania i organki. A na samym dnie szuflady leżał niewielki rulonik starannie zawiązany złotą tasiemką. – A to? Co to jest? – spytałem. Tata uśmiechnął się czule. – To listy od twojej mamy. Kiedy je czytam, przypominam sobie, że świat jest bardzo piękny. I że jest ktoś, kto mnie kocha, nawet jeśli czasem złoszczę się i krzyczę. – Napiszesz dla mnie taki list tato? Włożę go do mojej szuflady złości. Chcę mieć taką szufladę, pomożesz mi ją przygotować? – poprosiłem. A tata zwichrzył moją rudą czuprynę i rzekł: – Miałem nadzieję, że mnie o to poprosisz! I cały wieczór szykowaliśmy moją własną szufladę złości! Wszystkie prawa zastrzeżone dla „LIBERI” K. Klimowicz i P. Klimowicz Sp. J. z siedzibą w Warszawie. Foto
Zapraszamy do udziału w konkursie wszystkich młodych a także troszkę starszych wierszopisarzy! Zapraszamy także tych, którzy po prostu zabawnie rymują :) Przesyłajcie wierszyki o Dzieciach lub dla Dzieci... o wszystkim tym co wiąże się z tym najpiękniejszym okresem życia na adres konkursy@ A może uważacie, że dzieciństwo to udręka i najlepiej jak najszybciej dorosnąć? O tej tematyce też może powstać przezabawny wierszyk. Waszą twórczość będziemy sukcesywnie zamieszczać na naszej stronie a 1 czerwca wybierzemy najciekawsze i nagrodzimy niezwykłymi książkami Łukasza Dębskiego "Krówki i mrówki i inne bajki wierszem" wydawnictwa Znak. Książki z podpisem Autora Nadesłane wierszyki: Malowanie Na imię mi Kamil Mały. Choć nie jestem doskonały, to już wiele zrobić umiem i posprzątam i maluje i rysować też potrafię, a najbardziej na tej szafie co w pokoju moim stoi. Choć na szafie nie przystoi. Ja maluję gdzie się da. Moja ściana malowana, jest od rana aż do rana. Mama prosi i grzecznie namawia, nie maluj już synku kochany, zobacz jak wyglądają te biedne ściany. Ale Kamiś jak się uprze to się uprze i maluje tak od rana aż do rana, że cała ściana jest już zamalowana. Kamilek z Łodzi Mam 2 taka, 2 i pół. Ledwie sięgam ponad stół. Lecz nikogo się nie proszę i sama sobie plecak noszę. Sama łyżkę już utrzymam, i widelcem umiem jeść. Sama sobie myję buzie i malutką szyję też. A gdy mama grzecznie prosi myję ząbki i zrobię kosi, kosi. A bo ja już wszystko sama, jak taka mała dama. I posprzątam sobie sama i już wiem jak wychodzić trzeba z psem. Ale tak pocichu powiem wam, że może lubię jak mi mama pomoże. Olunia z Łodzi. Bąk Jestem sobie mały bąk, Przyleciałem nie wiem skąd, I jak do domu wrócić mam, Nie mówcie mi, ja trafię sam. Obleciałbym i cały świat, Bylebym tylko dużo zjadł, I niepotrzebny mi jest nawet bilet. Gdy słonko świeci to jest to, Można pościgać się z motylem. Choć piór mi brak, lecz gnam jak ptak, A czy wy poraficie tak? "WIERSZE DO LUZECZKA" ze specjalna dedykacja dla mojego synka kubusia MYSZKA Cicho po pokoju biega... Kto to taki? Myszka! Szuka kawaleczka chleba... Kto to taki? Myszka! Tylko slychac "pii-pii"... Kto to taki? Myszka! Teraz slodko sobie spi... Kto spi?... Myszka... GWIAZDECZKA lsni jasniutka na niebie, co to-Sloneczko- niewie, bo z ksiezycem tancuje migocze, blyska, wiruje... Czy juz wiesz, coz to jest? -Gwiazdeczka. KWIATKI Kolorowe, piekne, pachnace rosna spokojnie na lace. Spiewaja do slonka radosnie, spiewaja o ptaszkach i wiosnie. A gdy zachodzi sloneczko, kiedy dzieci pija mleczko, one cichutko spiewaja... i ta kolysanka dzieci do snu otulaja... PTASZEK "Cwir-Cwir" slychac tylko, a na ziemi lezy piorka. Troszke puchu no i slomy i juz gniazdko jest zrobione... Ma skrzydelka do frowania... No i dziubek do skubania. A gdy tylko pujdziesz spac, obok ciebie bedzie latac. PROSBA Mala biedroneczko! Juz wypilem mleczko, mama mnie przebrala, wczesniej wykapala... zaraz ide spac... ale, zanim pojde spac chce tobie cos dac. Jest to krotki liscik, do ksiezyca co swieci, aby opowiedzial bajke dla wszystkich dzieci. autorka: Magdalena Nowaczyk Irlandia Tajemnice lasu W lesie pod dębem starym małe wróbelki taką historię mi zaćwierkały Na dużej sośnie małe wiewiórki piszczą radośnie Ich mama – największa pociecha gotuje smaczny obiad z orzecha Tuż obok głęboko w ziemi ma swą kryjówkę krecik ze swymi małymi A wysoko nad lasem UWAGA ! orzeł przedni krąży ( oby tylko myszka mała mogła przed nim zdążyć !!! ) To koniec opowieści lecz powiem Wam w sekrecie że dalszą jej część w lesie znajdziecie autor: Natalia z Krakowa, lat 7 Sport to zdrowie ! Różne sporty znane są od stuleci są one źródłem zdrowia i radości dla dzieci Doskonale zdrowiu kąpiel morska służy jest bardzo przyjemna po długiej podróży Jazda konna ? dorosłym polecana ale również przez dzieci chętnie uprawiana O zdobywaniu szczytów każdy często marzy czy to sport trudny ? nie, każdemu może się przydarzyć Rowerek od zawsze mięśnie nóg rozwija dzieciom uśmiech daje Czyż tego nie widać ? Sport – to zdrowie ! dla małych, większych i tych całkiem dużych każdy Wam to powie: sport – to siła i zdrowie ! autor: Natalia z Krakowa, lat 7 MOTYLEK Motylek lekki, fruwa nad łąką w dole piękne kwiaty, a w górze świeci słonko. Motylek lekki w trawie się zabłąkał myśli, że kwiaty to są piękne słonka. Motylek leciutki fruwa już nad światem, myśli że słoneczko jest tym pieknym kwiatem. Motylek o zmierzchu rosę z kwiatów pije i w płatki się tuli zaśpiewam mu luli luli. MYŚLI I SŁONKO Nasze słonko ma piękne zwyczaje. Mówi "Dzień dobry" gdy tylko wstaje. A gdy słonko chmurka zakrywa siwa. Mówi "Przepraszam" i dalej odpływa. Gdy lekkim deszczykiem pokropi dokoła. "Dziękuję" szumią wszystkie drzewa i kwitnące zioła. A ja tak patrzę na ten dziwny świat. I myślę, co słonko zrobi kiedy spadnie duży grad. A słonko dzień cały tak po niebie chodzi i mówi "Dobranoc" kiedy już zachodzi. Dla mojej córuni i Kamisia Mamusia "Anioleczki" Od samego rana slychac smiech radosny, tak uroczy i cieply, delikatny lecz doniosly. To braciszek z siostrzyczka sie bawia i oboje tyle energi w sobie maja. Rozesmiane buzie i oczka za raczke trzyma malutka raczka to dwoje rodzenstwa przy sobie... Juz teraz zawsze beda oboje. Gdy lezka pojawi sie nagle na malej twarzyczce to siostra brata pocieszy a brat siostrzyczke. Tyle radosci rodzicom przyniosa bo wszedzie swoje usmieszki roznosza. A gdy mamusia badz tatus zaplacze dzieci przyjda pocieszyc, pocaluja w oczka popatrza i mocno przytula. Bo te dwa male anioleczki duzo szczescia daja a swoich rodzicow mocno kochaja. magdalena nowaczyk z irlandii STOKROTKA Mała, krótka nóżka Przy niej listki dwa Lśni biały kołnierzyk Oczko żółte ma. Ten mały kwiatuszek W trawie rośnie sam Jest piękny, choć skromny Radość daje nam. Nie niszcz nigdy roślin Niech kwieciem zdobią maj Narysuj bukiecik I Mamie go daj. Przemek, lat 9 MELODIE NATURY Czy wędrujesz polem, czy wędrujesz lasem To miłą melodię usłyszysz tam czasem. Pośród wielu sosen wiatr gwiżdże po lesie, Echo odpowiada, piosnkę dalej niesie. Malutki skowronek wysoko na niebie, Śpiewa swe piosenki wyłącznie dla Ciebie. Wsłuchując się w nuty czerwona biedronka Suszy z rannej rosy skrzydełka do słonka. Konik polny skrzypce nastroić dziś musi Może o melodię, także się pokusi. Drobne polne kwiatki stroją się w sukienki Będą tańczyć w zbożu makowe panienki. Wokół nas na świecie nigdy nie jest głucho, Musisz się postarać i nadstawić ucho. Kto ma wyobraźnię, to ogrom muzyki Zapakuje na łące w wielgachne koszyki. Gdy na dworze plucha i słońca nie będzie, To i tak muzykę słychać będzie wszędzie. Przemek, lat 9 Kicia Moja Kicia kochana miauczy z samego rana ociera się o moje kolana i pragnie być głaskana. Wciąż do misek swych zagląda i zawsze po sobie się 10 razy,choć futerko ma czyste,bez skazy Za co kocham swojego kotka?Bo to moja przytulanka słodka..Lubię słuchać jej mruczanek,są nawet lepsze od bajek! Kamil "KOLYSANKA" Kochanie zobacz jak ciemno juz. Tylko ksiezyc ziewa na niebie. Obok niego tysiace swietlistych dzieci, ktore figlarnie mrugaja do Ciebie. Wujek wiatr delikatnie piesci liscie drzew, ciocia mgielka leniwie opada... Spojz malutki,zobacz, co dzieje sie... Caly swiat do snu sie uklada. Za oknem nie slychac nic. Czasem zdazy sie jakis szmer... Nawet kwiatki ucichly juz. Twoj misiu zasypia tez. Przymknij oczka kochanie uslysz moj glos we snie, niech ci ksiezyc zaspiewa... A niebieska chmorka ukolysa... Niech cie siedmiobarwna tecza do rana przytrzyma w obieciach i otuli cie swoja magia... abys mial spokojne sny... magdalena nowaczyk z irlandii Córeczko! Dla Ciebie wszystko dziś zrobię Wyciszę wiatru wianie Liści jesienią opadanie Zimowe lody roztopię I perły z morskiego dna wykopię Wszysko dla Ciebie Gabrysiu Zaświecę gwiazdy w dzień Widzieć wciąż będę tylko Twój cień Każę wciąż ptakom śpiewać I życzeniami chcę Cię oblewać... BEZCENNE DZIECIŃSTWO Tatuś umie więcej - nie wygrałbym z nim, Bo jestem jeszcze mały, lecz dobrze mi z tym. Nie zamieniłbym się z dziadkiem, za żadne skarby świata, Bo jestem wciąż wesoły, codziennie figle płatam. To ja brykam, żartuję - przez tygodnie całe, Bo babcia i mamusia nie są dziś już małe. Nie chcę być dorosłym, zabawę wolę stale I niechaj trwa dzieciństwo przez moje życie całe! * Choć jesteśmy dorośli, to dorosłość nas nuży I nic tak, jak zabawa na humor nam nie służy. Powracaj do zabawy, beztroski swej dziecięcej, A będziesz się uśmiechał, nie zaznasz smutku więcej. Jesteśmy rodzicami i dziecko swe kochamy! Jesteśmy szczęśliwi, do wszystkich się uśmiechamy. Przemek z Rodzicami Wierszyki dla mojego ukochanego synka-Macieja Ślimak Jest sobie zwierze takie, Które powszechnie zwie się ślimakiem Ze sobą domek nosi, I nikogo o lokum nie prosi Jedną posiada nogę Lecz ja tak nie mogę. Wolę mieć nogi dwie, by szybko poruszać się.:) Królik Królik to fajny zwierzaczek, mieszka w ziemi jak niejeden robaczek. Niezły z niego przystojniaczek, zwłaszcza jak włoży swój szary fraczek. Lubi bardzo marcheweczki , które znosi do swej noreczki. Poźniej wkłada w słoiczki i przechowuje dla swej żony-Króliczki .:) Monika z Poznania Mały nosek, Słodka minka- Oto nasza jest Dziewczynka. Da buziaka Nam wielkiego Czy coś bardziej jest słodkiego? Żadne lody i cukierki Czekoladki i wafelki Nie potrzebne nam już wcale Odkąd mamy słodką Lale. Magdalena Nowak jestem bedroneczka mała i dziś sobie popłakałam, bo choć umiem wysoko latać, to przecież nie umiem skakać. Choć owadem jestem miłym, i do dzieci bardzo śmiałym, to o skakaniu bardzo marzę, może koniuk polny mi pokaże. ale już płakać nie muszę, za to sekret wam powierze, żaden ze mnie owad ni zwierze, tylko dziecko z owadową duszą. Marta lat 5. uwielbia owady, a biedronka to jej ulubiony, słowa są jej autorstwa, zapisany przymamy pomocy „Do wszystkich chłopców i mężczyzn, którzy kiedyś byli małymi chłopcami” Są chłopcy mali i duzi Czyści i brudni na buzi Znam blondynów i rudych Znam chłopców grubych i chudych Dziś opowiem tu o takim Co wspaniałym jest chłopakiem Gdy posprzątać miał swój pokój Mówił : „mamo! Daj mi spokój Co tam , że coś ciągle gubię, Lecz bałagan ja swój lubię” Przykro mu jest, gdy trwa susza Kocha wszystko, co się rusza I chrabąszczy łapie wiele, Bo to jego przyjaciele. Był na morzu marynarzem- To jest jedno z jego marzeń Drugie - by nie było szkoły- Jak by wtedy był wesoły! Znam wielu, wielu chłopaków Spokojnych i rozrabiaków. Wszyscy różni są od siebie. Nie ma też drugiego CIEBIE… Mogą być sobie różne chłopaki, Ale nikt nie jest taki… Jak TY. "Czysto musi być wszędzie!": Choć nie jestem taka mała, to godzinami w łóżku bym leżała. Mogłabym spać, telewizję oglądać, ale mama każe mi wtedy sprzątać. No to wstaję i sprzątać zaczynam, to mama na to: że się obijam! staram się wszystko sprzątać dokładnie, a siostra mówi, że jeszcze ciuchy są na dnie wtedy muszę jeszcze do szafy sięgać, "ohh, łatwiej byłoby mi klękać" wszystko pięknie posprzątane przez wszystkich komplementy wypowiedziane. I tak szczerze mówiąc fajnie się sprzątało, (mamie nie mówiłam że od soku się obruz oblało :)) mogę już teraz spokojnie wypoczywać, a mama każe siotrze naczynia zmywać. A ja sobie słodko śpię, i o wakacjach już śnię. Córeczko! Dla Ciebie wszystko dziś zrobię Wyciszę wiatru wianie Liści jesienią opadanie Zimowe lody roztopię I perły z morskiego dna wykopię Wszysko dla Ciebie Gabrysiu Zaświecę gwiazdy w dzień Widzieć wciąż będę tylko Twój cień Każę wciąż ptakom śpiewać I życzeniami chcę Cię oblewać... Kto z kim przestaje, takim się staje. Na pewno znacie te obyczaje? Bocian po deszczu człapał piechotą, bo lubi nogi zanurzać w błoto. Świnia podobne miewa słabostki i chętnie w błoto włazi po kostki. Ona do niego szła przy sobocie żeby jej pomóc nurzać się w błocie. Kwiczała, dzięki dzięki stokrotne bardzo mi służą kąpiele błotne! Tak spotykali się wciąż na zmianę bocian ze świnią, świnia z bocianem. Lecz minął okres pierwszych uniesień powiało chłodem, nastała jesień I bocian starym swoim zwyczajem właśnie zamierzał rozstać się z krajem. Wtem wpadła świnia zirytowana. To w błocie byłam dobra dla pana? W błocie, w kałuży i nawet w bagnie a teraz pan mnie porzucić pragnie? Niech pan pomyśli co pan wyczynia? Odrzecze bocian, wiem, jestem świnia! Kto z kim przestaje, takim się staje. Rzekł. I odleciał w dalekie kraje. Ksawery Kubal Noc jest ciemna wszyscy śpią Tylko nie śpi jeden On Jak już rano tylko wstanie Szybko wkłada swe ubranie Potem idzie do łazienki Gdzie przy myciu słychać jęki Bo raniutko szybko trzeba Wypić mleczko i zjeść chleba Mama buty zasznuruje To Damianek się szykuje Do przedszkola idzie z Mamą Wkrótce żegna się za bramą A tam już kolega czeka Co wypija szklankę mleka Wszystkie schodzą się tu dzieci Tam wesoło czas im leci O dziewiątej na śniadanko Jest bułeczka i kakałko Do bułeczki pomidorek Jak to bywa w każdy wtorek Lecz pomidor nie dla niego Wolałby zjeść coś innego Ale nie jest z nim tak źle On na pewno wszystko zje Chociaż w grupie są niejadki Temu winne są ich Matki A Damianek dzielny zuch Będzie jadł nawet za dwóch Po śniadanku jest zabawa Wszystkie dzieci biją brawa Pani dzieciom klocki dała Wcale o to się nie bała Bo dyżurnym dziś się czuje Damian klocki przypilnuje Po zabawie jest nauka Ktoś tam książki swojej szuka Uczą się malować ludzi Żadne dziecko się nie nudzi Gdy już ludzi zmalowali To na spacer się wybrali I za rączki się trzymają Damian trzyma swoją Panią Idą zbierać dziś kasztany I trzy liście też dla Mamy Po spacerze jest obiadek Bardzo cieszy się niejadek Lecz Damianek wszystko zje Bo co dobre to On wie Dziś jest rosół z tłustej kury Co obdarto ją ze skóry Jest surówka i kotlecik Zajadają się dziś dzieci Po obiedzie odpoczynek Pani idzie do dziewczynek Będzie chwalić Krasnoludki Bo spacerek był milutki Piękną piosnkę im zanuci Nowych słów ich też nauczy Dzieci będą się radować Nawet wiersze deklamować Aż nadejdzie podwieczorek Każdy świetny ma humorek Dziś jabłuszko sobie zjedzą W domu wszystko opowiedzą Bo za chwile przyjdzie Tata i odbierze małolata Później Mama też dołączy Dzień w przedszkolu tak się kończy... Damian "za maly" Halo! Tutaj! Czy ktos slucha? W mym pokoju lata mucha! bzyczy "bzzzy bzzzy"... potem w nocy mi sie sni... Ona grozna jest i duza taka. No i ciagle sobie lata... No nawet gdy jej powiem aby poleciala sobie, nieposlucha ta mucha... Czemu? Bo nikt nie slucha malucha. Gdybym wiekrzy byl jak tata i zobaczyl bym ze lata mucha, bzyczac, po pokoju.... Otworzyl bym okno dla swietego spokoju. Wtedy odfrunela by "frry frry" I spokojnie moglbym snic... magdalena nowaczyk mama 19 miesiecznego kubusia KSIążKA Jestem Kamil mały i nie doskonały. Lubię oglądać książeczki i czytać różne bajeczki. Mam małą siostrzyczkę Olę. Ma dwa latka 2 i pół, ledwie sięga ponad stół. Z moją siostrzyczką bardzo się kochamy i często sobie rozrabiamy. Muszę powiedzieć wam że książeczkę dam jej sam. Moja Oleńka ładnie maluję i kwiatki dla mnie rysuję. Ciekawa jest. Czy nocą szczeka pies? Czy biedronka kropki głupi? Czy motylek kwiatki rwie? Czy słonko sie uśmiecha? Gdzie schowałem małego orzecha? I gdzie słonko dzis zachodzi? Czy w tej bajce nie ma łodzi? Muszę jej na to odpowiedzieć i sam wszystko wiedzieć. Dlatego czytam i czytam książeczki i oglądam kolorowe bajeczki. Kocham bardzo małą Olę ale bałaganić w swoim pokoju nie jest taka mała i wszystkim by się interesowała. A ja sam mało wiem. Mama mówi kiedy więcej zjem to i wiecej wiem. Do przedszkola worek noszę i nikogo się nie proszę. Napiszę wam że jestem szczęśliwy że nie jestem sam, bo Oleńkę małą mam. Nie jestem samiutki razem bawimy się w krasnoludki. Kiedy ona płacze ja misia jej dam i przytulę, pogłaskam i dam lalę bobaska. I dlatego wiem że Olci książeczkę dać chcę. Bo kocham ją bardzo mocno i czule do serduszka siostrę przytulę. Dla mojej młodszej siostrzyczki NA DRODZE Leśna dróżka juz od rana jest ogromnie uczęszczana. Idzie Kamiś nasz malutki i nie patrzy na swe budki. Idzie taki zamyślony, patrzy w górę na czarne wrony. Idzie i wcale nie uważa, że na niebezpieczeństwo się naraża. Czy przepisy i wskazówki wyleciały z małej główki? Mama zrobi mu wymówkę. Może przecież zdeptać mrówkę. I wpaść może w dziurę małą. Bo przez dróżkę tę majową szedł dziś bardzo nieprawidłowo. Niech wiec Kamiś dziś pamięta. Że w niedzielę czy też święta o bezpieczeństwie na drodze trzeba pamiętać. I uważać na drogowe znaki i małe robaczki majowe. Bo nie można jak ta gapa po ulicy wielkiej człapać. Dla synka IZA W. Dzieci , to szczęście każdej mamy To skarb głęboko zakopany Kiedy rośnie powoli się otwiera A gdy dorasta płatki swe otwiera To radość wielka, taki skarb posiadać I wielkie szczęście z nimi szczęście dzielić Więc podziękujmy im za radość Bo jakże smutny byłby świat bez Dzieci. BASIA P. Kózka mała Była raz sobie kózka mała, która mamy się nie słuchała. Nigdy jeść nie chciała za to często beczała. Beeeee, beeee, beeeee ja tego nie chce. Taty słuchać też ani jej w głowie, nawet po poważnej rozmowie. Zawsze na zwoim tylko stawiać i tylko w swoim języku rozmawiać. Beeee, beeeee, beeeee nie che, nie chce, nie chce. Taka to uparciuszka z tej kózki małej choć nie wiedzieć czemu przez wszystkich lubianej. Jestem sobie małym chlopcem, Mówią: "Jesteś sporym klopsem". Cóż za zycie ja tu mam, pełno przy mnie pięknych pań. Wszystkie pomóc mi gotowe, Ach! Jak dbają o me zdrowie! Gdy w pampersie kupke mam, Mówią:"Co to jest za drań". Płaczem wszystko załatwic mogę, Klapsa nigdy nie zarobię. Błogo płynie mi dzień cały, Bo ja jestem jeszcze mały. Jestem Michał czyli Miś Lubię sprzątać nie od dziś Moje rączki małe Do sprzątania doskonałe Mamie zamieść podłogę pomogę Powycieram kurze A w sobotę razem z bratem pokój odkurzę Śmieci wyniosę też razem z bratem Tylko na jedno nie mamy ochoty: Nie lubimy sprzątać zabawek Choć bardzo lubimy zabawę! I wtedy mama ma w domu "MISIE" Bo tylko słyszy: "Nie chce mi się". Każdy maluch o tym wie, Że w sprzątanie też można bawić się Pomaganie mamie To przyjemne i ważne zadanie. Ja sprzątam, Ty sprzątasz Ja odkurzam, Ty odkurzasz Ja się bawię, Ty się bawisz Pomagając mamie radość Jej sprawisz. Odkurzanie - TAK Zamiatanie - TAK Mycie - TAK Sprzątanie zabawek - NIE Wolę bawić się! Michał "Stworek Myszorek" W małym białym domku, mieszkała rodzinka Mamusia i Tatuś, Jaś i Karolinka. Po podwórku biegał duży pies kudłaty, A na płocie siedział mały kot łaciaty. Ale jeszcze jeden lokator żył w domu, O tym mieszkańcy nie mówili nikomu. W przedpokoju, w starej szafie mieszkał stworek, Którego dzieciaki nazwały Myszorek. Lubił złośliwe psoty, figle, żarty, Wylewał wodę z wiadra i przewracał narty. Kiedyś dużą piłką rozbił szybę w oknie, Wystawił psa na deszcz i patrzył jak moknie. Tatuś sie o to często złościł i gniewał, A wstrętny Myszorek się z niego wyśmiewał. Uwielbiał bałagan, zamęt, kłótnie i brud, Dzieci chcą posprzątać?- To daremny trud! Ale gdy w domu wybucha awantura Myszorek wnet krzyczy głośno: Hurra! Hurra!!! Rodzice mówią: Tak dłużej być nie może, Chyba odejdziesz od nas, ty paskudny stworze. Ostatnia szansa na dobre zachowanie, Jeśli ją zmarnujesz, już tu nie zostaniesz. Pomyśl do wieczora nad swoją przyszłością, Zmienisz swe postępki, zostaniesz z radością. Po kolacji przyszedł skruszony Myszorek Smutny, zapłakany i malutki stworek. -Bardzo was przepraszam za wszystkie kłopoty, Za to, że straszyłem i goniłem koty. Za psoty, harmider i wielki bałagan, Pozwólcie mi zostać, proszę was i błagam. Do tej pory byłem niegrzeczny, niemiły, Lecz chciałem aby dzieci mnie polubiły. Bałem się bo jestem drobny, cichy, mały, Lecz przed samotnością drżę ze strachu cały. Wkrótce cudaczkowi wszyscy wybaczyli, A po pewnym czasie wręcz go polubili. Pokój oraz zgoda w domu panowały, A dzieci z Myszorkiem razem rozrabiały. "Żabka" Szeptał szary szczurek szpakowi, Że rzuciła żabka żuczkowi, zboża ździebełko zielone i hop! skoczyła w swoją stronę. "Osiołek nie wierzy w siebie" Za miastem wśród pól i łąk Miał farmę pan Alojzy Bąk. Tutaj z owcami, końmi, kozami, Mieszkał osiołek "Czarny Koralik". Był młody, sprytny i pomysłowy, Wesoły, mądry, wprost wyjątkowy. Jednak kompleksy miał bardzo duże, Płakał wychodząc wciąż na podwórze. -Chcę być kimś innym, przeżyć przygody, Zobaczyć miasto, nie bać się wody. Pomoc przynieśli mu przyjaciele, Rad udzielali codziennie wiele. Owce wołały-Zostań owieczką, Oczka swe smutne otrzyj chusteczką, Masz trochę wełny, załóż na siebie, Chodź na pastwisko, tam jest jak w niebie Spróbuj zabeczeć, zmienić swój głos. -Ale mnie wełna łaskocze w nos! Wolę być koniem silnym i wielkim, Jechać do miasta, kupić cukierki -Masz wózek-woła konik niecnota. -Ciągnij! Uważaj! Nie wjedź do błota! -Och, ale ciężko-westchnął osiołek, -A może byłby ze mnie koziołek? -Rogi z patyczków sobie przykleję... -Dlaczego koza się ze mnie śmieje? -Mój Koraliku-rzekła mu kózka, -Odłóż patyczki, nie ruszaj wózka. Nie będziesz nigdy owcą, koziołkiem, Konikiem ani innym stworzonkiem. Pozostań sobą, osiołkiem miłym, My przecież ciebie bardzo lubimy. Za to, że jesteś wesoły, młody, Sprytny, radosny i pomysłowy. Dzięki różnicom świat kolorowy, A ty pamiętaj, żeś wyjątkowy!!! "Osiołek boi się wody" Na małej farmie ze zwierzętami Mieszkał osiołek "Czarny Koralik" Choć był radosny i bardzo młody, Miał jeden feler, gdyż bał się wody. Wciąż zapraszali go przyjaciele, By razem z nimi spędził niedzielę. Lecz przez ogródek płynęła rzeka, Osioł się od niej trzyma z daleka. Baran go prosi-Chodź zagrać w piłkę, Ja wiem, że masz do tego żyłkę. -Lecz co gdy piłka wpadnie do wody? Lepiej się bawmy bliżej zagrody. Koń zagaduje-Chodź na spacerek, Lub pobiegajmy, ty będziesz berek. Osiołek woli trzymać się domu, Stanął w zagrodzie i łka po kryjomu: -Ach, jaki wielki jest ze mnie tchórz, Boję się wody, cóż zrobić, cóż? Owce zwołąły wielką naradę, Zwierząt sprosiły całą gromadę: -Coś trzeba zrobić, żal nam osiołka, Nie chce wychylić nosa wierzchołka, Z domu, gdyż bardzo boi się wody, Nie chce się z nami bawić w podchody, Ani grać w piłkę, czy spacerować, Co mamy robić, ty kozo poradź! Koza głęboko się zamyśliła I taki pomysł im przedstawiła: -Osiołek oset lubi jak wiemy, A gdzie tę roślinkę blisko znajdziemy? Rośnie nad rzeką, tam ją widzimy I tam osiołka zaprowadzimy. Zgodnie z decyzją osła wołają Razem do niego tak przemawiają: -Hej Koraliku, powiedz nam przecie, Jaki masz przysmak, najlepszy w świecie? -Och moi mili, to bardzo proste, Ja wprost szaleję za pysznym ostem. Baran rzekł:-Ośle mam coś dla ciebie, Chodź, a poczujesz się wnet jak w niebie, Tu blisko rośnie smaczna mieszanka, Trawa i oset twa niespodzianka! Osiołek wszystko zjada ze smakiem, Cieszy się swoim wielkim przysmakiem. Wtem patrzy-rzeka tuż obok płynie, A on ze strachu przed wodą słynie. Lecz na przyjaciół swych może liczyć: -Baran pokazał jak w wodzie ćwiczyć, Konik wymyślił zaraz zabawę: -Wbiegam do wody i Hop! na trawę! Koza troszeczkę wody przyniosła, Aby ośmielić biednego osła. Bohater wkrótce nogę zanurzył, Z ogromnym lękiem, w małej kałuży. Widzi, że się nie stało nic złego, Zaraz dziękuje drogim kolegom. Lecz oni mówią:- Osiołku miły, A kiedy w rzece cię zobaczymy? Wskakuj tu szybko z nami i brykaj, Skacz, parskaj, pływaj a potem zmykaj. My razem z tobą się pobawimy, Później do domu wszyscy wrócimy. I już za chwilę wszystkie zwierzęta, Owce i konie, kozy, cielęta, Bawią się w wodzie wspólnie z osiołkiem, Który uprawia skoki z fikołkiem I parska, bryka, figluje, pływa, Świetną zabawę włąśnie przeżywa. O swoim lęku już nie pamięta, -Bałem się wody? Sprawa zamknięta!!! Ewelina Mulka Kocio Koteczki W kociej krainie Kocio koteczki Kocio zlizują Mleczko z miseczki. Kocio chlipanie Kocio miaukanie Kocio chlapanie I kociej mamy kocio sprzątanie. Kocio tatusiek Z kocio syneczkiem Kocio dziś grają W kocio piłeczkę. I kocia mama Z kocio córeczką Kocio zajęte Kocią książeczką. Miło czas płynie W kociej krainie. I kocie życie z beztroski słynie. Kocio dzieciaczki Kocio rodzice Całe w ten sposób Spędzają życie 2) Papuga Moja Wiktoria bajki bardzo lubiła, Dlatego też dziś, była wyjątkowo miła O nową opowieść wciąż mnie prosiła Cóż było robić – bajka się wymyśliła. Latała pod sufitem kolorowa papuga. Opowieść ta nie jest zbyt długa! Dnia drugiego obniżyła swe loty Czyżby miała jakieś kłopoty? Dzień trzeci spędziła na głowach dzieci Oj! Chyba wyżej już nie wzleci... Czwartego dnia sfrunęła na podłogę Podstawiając Oskarkowi nogę. Nie skaczcie po niej dzieci! Bo całkiem z niej hel wyleci! 3)Łąkowe wiadomości Co piszczy w trawie? Kto jest ciekawy? Świerszcze dziś koncert dają wśród trawy. Żarłoczna stonka obgryzła liście. Pająk odwiedził porzeczek kiście i sprawdził, że są całkiem czerwone. Żuk awanturnik strofuje żonę. Muszki i pszczoły brzęczą do woli Żaba narzeka, że ząb ją boli, choć żaby wcale zębów nie mają... Komary wszystkim na nerwach grają, a chabry kwitną, aż dech zapiera. Słońce sierpniowe nieco doskwiera, lecz rosa łapki wszystkim ochłodzi. Słońce ciut wcześniej dzisiaj zachodzi, a jutro goście przylecą z lasu. Kończę audycję, bo ... nie mam czasu. Na koncert pędzi już cała łąka! Do usłyszenia -Wasza biedronka 4) Wszyscy dla wszystkich Murarz domy buduje Krawiec szyje ubrania Ale gdzieżby to uszył , Gdyby nie miał mieszkania? A i murarz by przecie Na robotę nie ruszył, Gdyby krawiec mu spodni I fartucha nie uszył. Piekarz musi mieć buty Więc do szewca iść trzeba, No ,a gdyby nie piekarz , To by szewc nie miał chleba. Tak dla wspólnej korzyści I dla dobra wspólnego Wszyscy muszą pracować Mój maleńki kolego. 5) Literki Kiedy skromny kominiarczyk w zamku komin czyścił szczotką. Ktoś krzyk podniósł "Katastrofa" Smok królewnę wykradł słodką. Kominiarczyk na koń wskoczył. Miał w kieszeni krzepką linkę, pod kapotą ciężką kulę, na kolanach wiózł drabinkę. Kasztan kłusem biegł przez knieje, kępy krzewów,krzaki malin, przeskakiwał krępe pniaki i gałązki krzywych kalin. W końcu kres tej eskapady. Tylko gdzie jest szklana góra? Kto tak zakpił z kominiarza? Kajtek Kropka -kuchcik króla! Ślimak Jest sobie zwierze takie, Które powszechnie zwie się ślimakiem Ze sobą domek nosi, I nikogo o lokum nie prosi Jedną posiada nogę Lecz ja tak nie mogę. Wolę mieć nogi dwie, by szybko poruszać się.:) Królik Królik to fajny zwierzaczek, mieszka w ziemi jak niejeden robaczek. Niezły z niego przystojniaczek, zwłaszcza jak włoży swój szary fraczek. Lubi bardzo marcheweczki , które znosi do swej noreczki. Poźniej wkłada w słoiczki i przechowuje dla swej żony-Króliczki .:) Monika z Poznania Mały nosek, Słodka minka- Oto nasza jest Dziewczynka. Da buziaka Nam wielkiego Czy coś bardziej jest słodkiego? Żadne lody i cukierki Czekoladki i wafelki Nie potrzebne nam już wcale Odkąd mamy słodką Lale. Magdalena Nowak
co to znaczy bajeczki dla grzecznych dzieci